Żużel. Transfery. Timo Lahti i Vaclav Milik. Jeden z nich miał zastąpić Wiktora Kułakowa w Unii Tarnów
Unia Tarnów zbudowała skład na sezon 2020 i znowu celuje w awans do play-off. Działacze są zadowoleni z drużyny, ale pozostał niedosyt. Wszystko jest związane z odejściem z zespołu Wiktora Kułakowa.
- Niczego w okresie transferowym nie żałuję, ale rzeczywiście po cichu liczyłem, że uda się znaleźć kogoś silniejszego w miejsce Wiktora Kułakowa. Prowadziliśmy wiele rozmów. W kilku przypadkach to my odpuściliśmy temat, a w innych negocjacje zakończyli żużlowcy. Brakowało złotego środka, więc wybraliśmy inne rozwiązania - przyznaje z rozmowie z WP SportoweFakty szef tarnowskiego klubu.
Zobacz także: Za 1 punkt w Falubazie dostanie więcej niż za wygrany bieg w drugiej lidze
Sady o nazwiskach rozmawiać nie chce, ale Unia miała dwóch kandydatów do zastąpienia Wiktora Kułakowa. Pierwszym był Timo Lahti, który ostatecznie zamienił Lokomotiv Daugavpils na Car Gwarant Start Gniezno. W tym przypadku problemem nie były finanse, bo stawki, których oczekiwał zawodnik, nie były oderwane od pierwszoligowych realiów. Gnieźnianie okazali się po prostu skuteczniejsi. W grze o Lahtiego liczył się także Orzeł Łódź.
Zobacz także: Adrian Miedziński: Pierwsza liga interesuje mnie tylko na rok. Chcę awansować i zostać ikoną Apatora (wywiad)
Drugą opcją był Vaclav Milik. Unia chciała Czecha, ale temat dość szybko odpuściła. Powód? Tarnowianie uznali, że negocjacje nie mają sensu, kiedy były żużlowiec Betard Sparty przedstawił im warunki na ekstraligowym poziomie. Ich zaakceptowanie skończyłoby się dla klubu finansową katastrofą. Poza tym Unia myślała jeszcze o sprowadzeniu Rohana Tungate'a, ale ten wolał zostać w Łodzi.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>