Żużel. Niezapomniane mecze. Sparta powinna dziękować Batchelorowi. Atakiem na Pedersena zapewnił Ekstraligę

Gdyby nie ten mecz i atak Troya Batchelora na Nickiego Pedersena, być może teraz nie byłoby żużla we Wrocławiu. Australijczyk wydarł Duńczykowi punkt po bezpardonowym ataku, który okazał się na miarę utrzymania w lidze.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Troy Batchelor w barwach Betard Sparty / Na zdjęciu: Troy Batchelor w barwach Betard Sparty
Nawet jeśli teraz Betard Sparta Wrocław to jeden z lepiej zarządzanych klubów w PGE Ekstralidze, do tego dysponujący pięknym i nowoczesnym stadionem, to jeszcze kilka lat temu sytuacja wyglądała inaczej. W latach 2012 czy 2013 wrocławianie musieli do końca drżeć w walce o utrzymanie.

Sytuacja zrobiła się szczególnie nerwowa w sezonie 2013, bo za sprawą reformy rozgrywek z najwyższej klasy rozgrywkowej spadały aż trzy zespoły. Betard Sparta nie należała wtedy do potentatów. Wystarczy przytoczyć nazwiska z ówczesnej kadry - Zbigniew Suchecki, Peter Ljung czy Troy Batchelor.

I to właśnie Australijczyk stał się bohaterem meczu z rzeszowską PGE Marmą. Troy Batchelor na ostatnim łuku bardzo ostro zaatakował Nickiego Pedersena i wyprzedził Duńczyka. Ten, w swoim stylu, miał pretensje do rywala. Jako że jednak do upadku nie doszło, sędzia nie podjął żadnych działań.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Jason Crump

Atak Batchelora był kluczowy, bo dzięki temu na tablicy świetlnej pojawił się rezultat 48:41. Oznaczał on, że Betard Sparta rozstrzygnęła też na swoją korzyść dwumecz, zdobywając punkt bonusowy. W Rzeszowie padł bowiem wcześniej wynik 48:42 dla gospodarzy.

Gdy wrocławianie mierzyli się z rzeszowianami, była to 12. runda spotkań. Już wtedy stawało się jasne, że najpewniej te dwa zespoły bezpośrednio powalczą między sobą o siódme miejsce w ligowej tabeli, ostatnie dające bezpieczny byt. Daleko z tyłu zostały bowiem bydgoska Polonia i gnieźnieński Start.

Korzystny wynik w potyczce z rzeszowianami sprawił, że sytuacja Betard Sparty poprawiła się, ale mimo to w ostatniej kolejce fazy zasadniczej drużyna prowadzona wówczas przez Piotra Barona nie była zależna wyłącznie od siebie. Dolnoślązacy mierzyli się ze Startem Gniezno i było na 99 proc. jasne, że ten mecz wygrają. To nie gwarantowało im jednak utrzymania.

W Bydgoszczy zawodnicy Polonii mierzyli się bowiem z rzeszowską PGE Marmą. Gdyby wygrali goście, wrocławianie spadliby do I ligi. "Gryfy", choć już same były świadome swojego losu, nie odpuściły. Pokonały ekipę z Podkarpacia 46:44. Po usłyszeniu wyniku z Kujaw, na Stadionie Olimpijskim mogli świętować.

Po latach wrocławianie mogą dziękować Batchelorowi za ostry atak na Pedersena. Gdyby nie ten manewr, kto wie jak potoczyłyby się losy klubu po spadku. Zwłaszcza że wtedy Stadion Olimpijski był ruiną. Wraz z degradacją do niższej ligi, można byłoby puścić apele o remont obiektu mimo uszu. A tak, już rok później zaczęła się budowa wielkiej Betard Sparty wraz z powrotem do klubu Macieja Janowskiego.

Ktoś nie wierzy, że Betard Spartę mógłby spotkać fatalny los po spadku? Niech tylko prześledzi sobie, co działo się w Rzeszowie. "Żurawie" jeszcze siłą rozpędu w roku 2014 wygrały I-ligowe rozgrywki, ale już dwa lata później znów wylądowały poza elitą. W minionym sezonie doszło nawet do sytuacji, w której w stolicy Podkarpacia żużla w ligowym wydaniu w ogóle nie było.

Czytaj także:
Rafał Sz. spowodował wypadek pod wpływem alkoholu
Betard Sparta pochwaliła się nowymi kevlarami

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×