Żużel. Prezes Falubazu nie myśli o finale i zdradza, jak zbudował prawdziwy monolit [WYWIAD]

- Zawsze dobrze przystępować do rywalizacji z pozycji challengera. Mówili, że będziemy walczyć o utrzymanie, a na razie jest inaczej. Nie będę jednak opowiadać o finale, bo mam w sobie dużo pokory - mówi prezes RM Solar Falubauzu Wojciech Domagała.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski
Wojciech Domagała Materiały prasowe / Dariusz Biczyński/falubaz.com / Wojciech Domagała.
Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Stało się. RM Solar Falubaz Zielona Góra wygrał w Częstochowie i na ten moment jest bez wątpienia drugą siłą PGE Ekstraligi.

Wojciech Domagała, prezes RM Solar Falubazu Zielona Góra: Na początek muszę podkreślić, że jestem bardzo zadowolony z jazdy moich zawodników. To dotyczy nie tylko piątkowego spotkania w Częstochowie, ale postawy drużyny w całych tegorocznych rozgrywkach. Poza domową wpadką z Eltrox Włókniarzem zespół jedzie bardzo stabilnie. Cieszę się, że sztab szkoleniowy zdołał wszystko odpowiednio poukładać.

Co jest sekretem RM Solar Falubazu? Przecież ta drużyna do złudzenia przypomina ubiegłoroczną. Wymieniliście tylko Nickiego Pedersena na Antonio Lindbaecka.

Nie chciałbym mówić o żadnych sekretach. Uważam, że mamy świetny zespół, który został ukształtowany przez szeroko pojęty sztab szkoleniowy, czyli przez Piotra Żyto, Aleksandra Janasa i kierownika zespołu Tomka Walczaka. Uważam, że w drużynie jest zbiór różnych charakterów i trenerzy, którzy otrzymali pełne zaufanie. Udało im się zbudować monolit w bardzo trudnym sezonie, przed którym wszyscy mówili, że będziemy walczyć o utrzymanie.

ZOBACZ WIDEO Podniebny sektor w Lublinie. Sprawdziliśmy jak wygląda na żywo!

Może to właśnie wam pomaga?

Na pewno wyjście z pozycji challengera jest pomocne. Od początku sezonu przyjęliśmy zasadę, że jedziemy, ufamy sobie i zobaczymy, gdzie nas to zaprowadzi. Nasze hasło brzmi: jeden za wszystkich, wszyscy za Falubaz. Nie mówimy, że ktoś w tej drużynie się wyróżnia. Podkreślamy, że budujemy monolit, w którym jeden drugiemu pomaga. Do tego dochodzi trener, który potrafi wpoić zespołowi, że zawsze możemy, a nigdy nie musimy. Ten układ doskonale się sprawdza.

Trener Piotr Żyto jeszcze niedawno powiedział, że nie odważy się na określenie RM Solar Falubazu drugą siłą ligi. Dodał również, że nie marzy jeszcze o finale PGE Ekstraligi. A jak jest u pana?

Całkowicie zgadzam się z trenerem. Ode mnie też pan tego nie usłyszy, bo nie tylko sport, ale i życie zawodowe nauczyły mnie pokory. Kiedy powiemy ostatnie słowo, to wtedy będzie wiadomo, w którym miejscu jesteśmy. Przed nami jeszcze wiele trudnych spotkań i nikt nie wie, co się wydarzy. Najważniejsze, żeby ta drużyna jechała cało i zdrowo. W Częstochowie mieliśmy wypracowaną przewagę i nagle na tor upadł nasz kapitan Piotr Protasiewicz. Powiem panu, że wtedy pojawił się ogromny niepokój. Jedno wydarzenie mogło doprowadzić do tego, że cała machina by się zacięła.

RM Solar Falubaz ma znowu atut własnego toru. Rok temu tego nie było, a wiadomo, że domowe mecze są kluczowe dla drużyny i wprowadzają w niej spokój. Może w tym tkwi klucz do sukcesu?

To zasługa trenera i całego sztabu szkoleniowego. Bardzo się cieszę, że Piotr Żyto dołączył do naszej drużyny. Mamy dwuletnią umowę i jestem w pełni przekonany, że dokonaliśmy przed tym sezonem dobrego wyboru. Daliśmy mu wolną rękę, zaufaliśmy, a on odpłacił tym samym i świetną pracą. Rzeczywiście, te kwestie zostały przez trenera bardzo dobrze poukładane.

Zobacz także:
Prezes Włókniarza po porażce z Falubazem nie owija w bawełnę
Ostrovia ma sposób na tarnowian

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Czy RM Solar Falubaz awansuje w tym roku do finału PGE Ekstraligi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×