Żużel. Deszcz pieniędzy w PGE Ekstralidze? Cieślak przestrzega działaczy: Nie cieszmy się za szybko!
PGE Ekstraliga podpisała nowy kontrakt z telewizją, który będzie opiewać na 242 miliony złotych. Na kluby w teorii powinien spaść deszcz pieniędzy. Trener Marek Cieślak nie jest jednak wcale przekonany, że tak się stanie.
Były opiekun żużlowej kadry mówi nam, że jego zdaniem jest za wcześnie, by zakładać, że budżety klubów ekstraligowych poszybują gwałtowanie w górę. - Na razie każdy prezes wykonuje prosty rachunek. Liczy to, co już ma i dodaje do tego pieniądze z telewizji. Dla mnie ta matematyka nie jest jednak taka oczywista. Wszystko wyjdzie w praniu. Ja trochę już przeżyłem i uważam, że niektórzy za szybko zaczęli myśleć o El Dorado w polskim żużlu - przekonuje.
Cieślak zauważa, że kluby może i dostaną zdecydowanie więcej pieniędzy z telewizji (około 6 milionów rocznie), ale nie mogą być pewne źródeł finansowania, na których polegały do tej pory. Poza tym wraz z nową umową telewizyjną mają wzrosnąć wymagania, które postawi działaczom PGE Ekstraliga. Już teraz bardzo wiele mówi się o wydatkach na marketing, infrastrukturę i szkolenie.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Patryk Dudek ubolewa w związku z brakiem kibiców na trybunach. "My jesteśmy dla nich, oni dla nas"- Za chwilę może się okazać, że zawodnicy z czołówki zapragną zarabiać jeszcze więcej. Poza tym informacja o nowym kontrakcie telewizyjnym na pewno dotarła już do wszystkich samorządów. Jestem przekonany, że wielu prezydentów postanowi ją wykorzystać i powiedzieć: macie teraz pieniądze, więc my teraz damy wam mniej niż do tej pory. Wtedy może wyjść na to, że stoimy w miejscu. Poza tym miasta mają teraz idealny czas, by nie dawać na sport. Wystarczy, że padnie hasło pandemia, które zamyka wiele dyskusji - podkreśla trener.
- Dodałbym, że ze sponsorami też może być różnie. Kiedy rozmawia się z ludźmi, którzy mają swoje biznesy, to oni mówią, że dopiero za dwa lata przekonamy się, jak będzie wyglądać gospodarka. Skutki takiego kryzysu jak ten obecny pojawiają się dopiero po czasie - zauważa.
W związku z tym Cieślak zaleca ostrożność w kreśleniu optymistycznych wizji o wielkim rozwoju żużla dzięki nowej umowie telewizyjnej. - Ostatnio bardzo wiele mówimy o wyszukiwaniu zawodników zagranicznych i stawianiu na nich w polskiej lidze. Chcemy uszczęśliwiać świat za swoje pieniądze. A kiedy ktoś robił to w stosunku do nas? - pyta trener.
Szkoleniowiec ROW-u jest także przeciwny rozwiązaniu, które zaproponował Krzysztof Cegielski. Szef stowarzyszenia żużlowców "Metanol" w rozmowie z WP SportoweFakty stwierdził, że kluby znajdą sposób, by większe pieniądze przeznaczyć na wynagrodzenia dla żużlowców. Jego zdaniem jedynym rozwiązaniem, które może temu zapobiec, jest płacenie części klubowych rachunków przez PGE Ekstraligę. - Czyli centralne planowanie? Już to przerabialiśmy i wcale nie było tak fajnie. Można o tym poczytać. Takie komunistyczne metody mi się nie podobają - podsumowuje Cieślak.
Zobacz także: Tego odwołania dało się uniknąć?
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.