Żużel. Adrian Miedziński wskazuje przyczynę upadku i zdradza, kiedy na Motoarenie będzie więcej ścigania
W piątkowym starciu z ZOOleszcz DVP Logistic GKM-em Grudziądz kolejny upadek w tym sezonie zaliczył Adrian Miedziński. Zawodnik eWinner Apatora Toruń w magazynie w Eleven Sports wyjaśnił, co było przyczyną tego zdarzenia.
9 punktów do dorobku drużyny dołożył Adrian Miedziński, który był gościem poniedziałkowego magazynu PGE Ekstraligi w Eleven Sports.
- Zespół mogę oceniać tylko pozytywnie. Wygraliśmy wysoko, cieszymy się bardzo z tej wygranej. Cieszę się przede wszystkim, że juniorzy pod wodzą Tomka Bajerskiego rozwijają się i idą do przodu. To jest na pewno jeden z większych plusów w Toruniu i mam nadzieję, że z biegiem sezonu będziemy jeszcze mocniejsi - mówił Miedziński w Eleven Sports.
ZOBACZ WIDEO Grzyb mówi, że Apator będzie czarnym koniem. Co na to Tomasz Bajerski?Po raz kolejny w tym sezonie wychowanek klubu z Torunia zanotował upadek. Tym razem Miedziński popełnił błąd, gdy znajdował się na prowadzeniu w biegu 10. 35-latek wskazał przyczynę tego zdarzenia.
- To był mój błąd. Wjechałem, spojrzałem w lewo i na początku zobaczyłem Lamberta. Na kolejnym okrążeniu zobaczyłem Nickiego (Pedersena - dop. SM) i trochę wybiłem się z rytmu. Podniosło mnie z wyjścia, drugi łuk chciałem przytrzymać przy krawężniku, a tor był trochę po opadach. Motor stracił tam moc i mnie wyciągnął. Mogłem bardziej się na to przygotować. Nie jestem jeszcze w stuprocentowej formie, że mogę jeździć z zamkniętymi oczami. To nie powinno się jednak wydarzyć - wyjaśniał
- Za nerwowo zareagowałem. Zdziwiłem się, że Pedersen jedzie za moimi plecami, bo chwile wcześniej widziałem Lamberta. Zrobiłem taki automatyczny odruch, że chciałem dać motocyklowi jechać. Odchyliłem się i przez to uniosło mi się przednie koło. Musiałem przymknąć gaz, a że w motocyklu brakowało już wtedy mocy, to wyciągnęło mnie - dodawał.
Tegoroczne spotkania z Marwis.pl Falubazem Zielona Góra i GKM-em Grudziądz na Motoarenie nie obfitowały w wiele mijanek. Najlepszą ścieżką do jazdy była ta przy krawężniku. Miedziński wyjaśnił, skąd wziął się ten problem i zdradził, co musi się stać, żeby w Toruniu było więcej emocji.
- Dwa dotychczasowe mecze jechaliśmy po opadach deszczu. Mamy dach, ale deszcz zacina zawsze na krawężnik i dlatego był odmoczony. Jeżeli będzie normalna pogoda, to myślę, że ten tor będzie jeszcze lepszy do walki i życzyłbym sobie tego, żeby był taki jak kiedyś, gdzie było wiele ścieżek. W tym roku mamy taką pogodę i możemy się cieszyć, że odjechaliśmy wszystko zgodnie z planem - podsumował Adrian Miedziński.
Zobacz także:
- Tak minął tydzień. GKM kandydatem do spadku. Pachnie drugą ligą w Tarnowie
- Prezes Kolejarza zadowolony z późniejszego startu ligi. Mówi, ilu kibiców będzie mogło zasiąść na trybunach
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>