Uratował go lekarz składający pilotów na wojnie. Popularnością dorównywał gwiazdom kina

Kiedy rozpoczął przygodę z motocyklami, nie był w stanie dosięgnąć do podnóżka. Jeździł po beczce śmierci, a debiut w finale mistrzostw świata zaliczył już jako nastolatek. 8 marca Ronnie Moore skończyłby 89 lat.

Mateusz Kozanecki
Mateusz Kozanecki
Ronnie Moore Facebook / 20th Century Speedway / Na zdjęciu: Ronnie Moore
Obecnie żużel w Nowej Zelandii uprawia garstka zapaleńców. Dwóch z nich - George Congreve i Bradley Wilson-Dean startować będą w Newcastle Diamonds w brytyjskiej Championship (2. poziom rozgrywek).

W przeszłości zawodnicy z tego kraju stanowili jednak o sile światowego żużla. Do tego grona zaliczyć należy chociażby sześciokrotnego indywidualnego mistrza świata Ivana Maugera czy Barry'ego Briggsa.

Nie dosięgał do podnóżka

Przez wiele lat na szczycie znajdował się także urodzony 8 marca 1933 roku Ronnie Moore'a. Ten swoją przygodę ze speedwayem rozpoczął w wieku zaledwie piętnastu lat.

ZOBACZ WIDEO Sankcje mogą mu zatrzymać karierę. "Zrozumcie, że od 15. roku życia nie mieszkam w Rosji"

Z pewnością zacząłby jeździć wcześniej, gdyby nie obowiązujące wówczas przepisy. Dopiero jako 15-latek mógł przystąpić do egzaminu na prawo jazdy.

Nie oznacza to bynajmniej, że wcześniej nie jeździł na motocyklach. Po latach przyznał w wywiadzie, że gdy zaczynał karierę, ledwo dosięgał podnóżka. Miał także okazję pokonywać… ścianę śmierci.

Szybki debiut

Jeszcze jako niepełnoletni zawodnik zadebiutował w rozgrywkach ligi brytyjskiej. Jego pierwszym klubem było Wimbledon Dons. Z tym zespołem związany był przez większość swojej kariery.

Mając 17 lat po raz pierwszy wystąpił w finale indywidualnych mistrzostw świata. Na legendarnym stadionie Wembley wywalczył siedem punktów. W bezpośrednich pojedynkach okazał się lepszy chociażby od Tommy'ego Price'a czy Vica Duggana.

Łącznie zaliczył piętnaście startów w finałach światowych. Dwa z nich zakończyły się jego zwycięstwem. Gdy w 1954 roku sięgnął po złoto, był najmłodszym zawodnikiem w historii, który tego dokonał. Rok później jego wyczyn przebił Peter Craven.

Mógł przegapić mistrzostwa

Jak się okazuje, mógł w ogóle nie wystartować w turnieju, który dał mu pierwsze w karierze złoto. Podczas zawodów w Danii, które odbyły się dwa miesiące wcześniej, doznał skomplikowanego złamania nogi.

Po tym, jak jego noga znalazła się w gipsie, usłyszał od lekarzy, że nie będzie mógł jeździć blisko przez rok. Wtedy trafił do chirurga, który w trakcie II wojny światowej "składał" pilotów.

- Poszedłem do niego, a on od razu zdjął mi gips. Powiedziałem: "co do diabła". A on, po założeniu mi małego gipsu, odpowiedział: "inaczej twoje mięśnie uschną" - tłumaczył Moore w 2014 roku w rozmowie z portalem stuff.co.nz.

W Londynie pojechał w specjalnej ortezie. Nikt nie dawał mu szans na zwycięstwo, a on zamknął usta krytykom i wywalczył komplet punktów w wielkim stylu.

Ścigał się z legendami Formuły 1

W 1959 roku powtórzył sukces i ponownie wywalczył komplet punktów w finale światowym. Na swoim koncie zapisał jeszcze trzy srebrne medale. To wszystko mimo koszmarnej kontuzji.

Zdradził dziennikarzowi "London Evening Standard", że po jednym z upadków lekarze uznali go za… zmarłego. Doznał wtedy obrażeń wewnętrznych i złamania czaszki.

Co ciekawe, był nie tylko świetnym żużlowcem, ale i kierowcą. Potrafił rywalizować na równi z Jackiem Brabhamem i Stirlingiem Mossem, a więc legendami Formuły 1. Z wyścigów zrezygnował po namowach żony, gdy na świat przyszły ich córki - Kim i Lea.

Mówi się, że gdy był żużlowcem, dorównywał sławą gwiazdom kina. Nazywano go "Jamesem Deanem światowego żużla". W Nowej Zelandii natomiast przylgnął do niego przydomek "Ojciec chrzestny żużla".

Pod koniec życia zachorował na raka płuc. Zmarł 18 sierpnia 2018 roku w wieku 85 lat. W pogrzebie uczestniczył m.in. Barry Briggs.

Źródła:
historicspeedway.co.nz
mooreparkspeedway.co.nz
stuff.nz.co
WP SportoweFakty
wwosbackup.proboards.com

Czytaj także:
Stadion plądrowany przez wandali. Właściciel nic nie robi
Upadła gwiazda nadal w areszcie. Sąd był bezlitosny

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy żużel w Nowej Zelandii będzie się rozwijał?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×