Żużel. Maksym Drabik zabrał głos po wygranej Motoru. Ciekawe słowa na temat lubelskiego toru
Ostatni wyścig rozstrzygnął losy drugiego niedzielnego meczu PGE Ekstraligi. Więcej powodów do zadowolenia mieli gospodarze, bo to oni zgarnęli dwa oczka, dzięki wynikowi 5:1. Co mieli do powiedzenia bohaterowie tego widowiska?
Jego 16 punktów miało olbrzymi wpływ na to, że Motor wygrał w świąteczny wieczór. - Cieszę się, że jechałem w ten sposób, czułem się komfortowo na motocyklu, który dawał mi wiele możliwości - powiedział Drabik w pomeczowej mixed-zonie.
O losach tego spotkania decydował piętnasty wyścig, w którym to Drabik wraz z Mikkelem Michelsenem wykonali kawał dobrej roboty dla gospodarzy. Marcin Majewski, kiedy zapytał, czy był jakiś pomysł na ten wyścig, w odpowiedzi usłyszał: - Do każdego biegu podjeżdżałem bez koncepcji, a sytuacje na torze były tak zaskakujące, z kolei linie korzystne i optymalne, więc stwierdziłem, że po pierwszych metrach od puszczenia klamki będę podejmował decyzje i żywiłem nadzieję, że będą to decyzje, które pozytywnie wpłyną na wynik finalny.
ZOBACZ WIDEO Czy Włókniarz jest tak słaby, jak w pierwszym meczu? "Na pewno stracili pewność siebie"Pytanie do bohaterów mixed-zone skierował również Tomasz Dryła, który zagadnął Drabika oraz drugiego gościa - Kacpra Worynę o to, jak się jedzie w meczu, w którym wszelkiego rodzaju matematyka "głupieje", czyli w spotkaniu, w którym wszystko jest możliwe, a każdy może z każdym zarówno wygrać, jak i przegrać.
- Nie było to łatwe, bo oglądając, nie tylko biegi z Lublina, ale również pozostałych meczów, nie jest dla mnie zrozumiałe, jak zawodnik może wygrać o prostą, a za chwilę o tą prostą przegrać. To dla mnie zaskakujące, niekoniecznie odnajduję przyczynę, a skutek na torze. Myślę, że jest to uzależnione w dużej mierze od warunków - zakończył Drabik.Rybniczanin w rozmowie z dziennikarzami nie ukrywał, że bardzo dobrą robotę przed wyjazdem do Lublina w jego przypadku odegrał tuner, a konkretniej Ryszard Kowalski. - Przez zimę mieliśmy rozmowę, że na Lublin musimy coś wykombinować, aby w końcu zaczęło coś "gryźć". Ten 13. i 14. bieg po zmianach, było widać inną prędkość i przyjemność z jazdy - zauważa.
Wnuk Antoniego Woryny opowiedział również o różnicach, jakie były w miejscach, które nie są widoczne na pierwszy rzut oka dla kibiców. - Może na pierwszym meczu byliśmy za bardzo rozluźnieni, ten wynik był dla nas bardziej korzystny i gdzieś to się "olało", więc każdy robił swoje. Ten mecz był bardzo dynamiczny, trudno było się zebrać, bo nie było polewania, mecz toczył się szybkim tempem i myślę, że to też była wina. W niedzielę wszystko przebiegało normalnie.
Czytaj więcej:
Ważny gest polskiego klubu. Chce, aby jego przekaz trafił do Rosjan
Menedżer Łaguty w boksie Czugunowa
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>