Żużel. Interesujące losy Hansa Andersena w Grand Prix. Do dziś nikt nie przebił jego wyczynu z Wrocławia

Tomasz Janiszewski
Tomasz Janiszewski

Próbka możliwości i pierwszy wygrany turniej

Lata 2004-2005 okazały się dla Andersena słodko-gorzkie. W pierwszym z tamtych sezonów dość długo jeździł poniżej oczekiwań, ale wtedy przyszły imprezy w Goeteborgu i Krsko. W Szwecji reprezentant Danii nieoczekiwanie odniósł triumf, a w Słowenii był trzeci. Taki zastrzyk punktowy pozwolił mu na zakończenie rywalizacji na 9. miejscu premiowanym utrzymaniem się w stawce. Tym bardziej że mimo walki do końca nie powiodło mu się w eliminacjach.

W trzecim roku startów w GP jeździł przeciętnie, zabrakło choćby jednego miejsca na podium i w efekcie punktów, by już w nowej formule zawalczyć o TOP8. Tym razem światowi decydenci nie uratowali Duńczyka, stawiając na innych zawodników przy rozdawaniu "dzikich kart", m.in. na jego rodaka Nielsa Kristiana Iversena. Andersena czekała więc przerwa od regularnych startów w IMŚ, choć życie napisało scenariusz inny, niż zakładano.

CZYTAJ WIĘCEJ: Wiadomo więcej o składzie KLŻ. Dla jednego klubu mogą zmienić regulamin

Czy pamiętasz początki kariery Hansa Andersena w cyklu Grand Prix?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Żużel na Facebooku
Zgłoś błąd
Komentarze (1)
  • Don Ezop Fan Zgłoś komentarz
    Zdjecie nr 7: z prawej strony, przyjaciel Don Bartolo Czekanskiego- Tommy Knudsen.