WP SportoweFakty / Artur Lawrenc / Na zdjęciu: Andrej Urlep

Słaby występ mistrza Polski w finale Pucharu Polski. Andrej Urlep mówi o fatalnej obronie

Karol Wasiek

- Graliśmy fatalnie w obronie, w pierwszej połowie w ogóle nie było nas na parkiecie. Później próbowaliśmy, ale rywale byli świetnie dysponowani - mówi Andrej Urlep po przegranym meczu w finale Pucharu Polski z Polskim Cukrem Toruń (80:88).

Tego nie spodziewał się nikt. Polski Cukier Toruń, w okrojonym składzie (bez Cela i Perki), w świetnym stylu pokonał Stelmet Enea BC Zielona Góra 88:80. - Polski Cukier zasłużył na wygraną. Rywale grali ze znacznie większą energią, było widać, że bardziej chcą tego zwycięstwa - mówi Andrej Urlep, słoweński szkoleniowiec mistrzów Polski.

O końcowym triumfie torunian zadecydowała pierwsza połową, którą wygrali aż 51:31. Podopieczni Dejana Mihevca grali wyśmienicie po obu stronach parkietu - skutecznie w ataku i szczelnie w obronie, nie dopuszczając zielonogórzan do otwartych pozycji.

- Kompletnie przespaliśmy pierwszą połowę. W ogóle nas nie było na boisku. Nasza obrona była tragiczna. Trudno znaleźć inne słowa - tłumaczy Urlep.

W drugiej połowie mistrzowie Polski grali z większą determinacją i zaangażowaniem, ale torunianie nadal utrzymywali przewagę, która oscylowała w granicach 20 punktów. W połowie czwartej kwarty zielonogórzanom udało się nieco złamać rywali i zejść na siedem "oczek", ale to było wszystko, na co było stać tego dnia graczy Urlepa. - Po przerwie próbowaliśmy wrócić do meczu, zrobiliśmy sporo dobrego, ale rywale byli świetnie dysponowani - ocenia Słoweniec.

Urlep nie chce oceniać pracy sędziów, którzy w drugiej połowie ukarali jego zespół dwoma przewinieniami technicznymi i jednym niesportowym. - Wszyscy widzieli, co się działo, ja tego oceniać nie będę - mówi.

- Polski Cukier zagrał świetne zawody. Torunianie byli rewelacyjnie dysponowani. Mieliśmy już 20 punktów straty, ale próbowaliśmy walczyć. Niestety, nasz pościg był spóźniony i nie daliśmy rady wygrać. Szkoda, bo tylu kibiców przyjechało do Warszawy nas wspierać, a my nie potrafiliśmy się im odwdzięczyć zwycięstwem - twierdzi Alejandro Hernandez, rozgrywający Stelmetu Enei BC.

ZOBACZ WIDEO Michał Bugno z Pjongczangu: Zagraniczni skoczkowie zachwycają się Stochem. "To dla nich niewiarygodne" 

< Przejdź na wp.pl