WP SportoweFakty / Materiały prasowe / Marcin Bulanda / Na zdjęciu: Damonte Dodd i Adam Hrycaniuk

Skończyło się na strachu. Damonte Dodd cały i zdrowy po łokciu od Gabe DeVoe

Krzysztof Kaczmarczyk

Damonte Dodd trafiony soczystym łokciem podczas meczu GTK Gliwice - Stelmet Enea BC Zielona Góra nie był w stanie kontynuować gry. Nie był nawet w stanie samodzielnie opuścić parkietu. Na szczęście skończyło się na strachu.

W środowym meczu Energa Basket LigiGTK Gliwice przegrało we własnej hali ze Stelmetem Enea BC Zielona Góra 74:79. Gospodarze długo jednak byli w grze o triumf, a kto wie co by się stało, gdyby mecz mógł dokończyć Damonte Dodd.

W 32. minucie GTK prowadziło 61:58 i wybroniło kolejną akcję rywala. Niestety dla gliwiczan, przy wejściu pod kosz Gabe DeVoe znokautował solidnym łokciem Dodda, który zamroczony osunął się na parkiet.

Amerykański środkowy zupełnie nie wiedział, co się wokół niego dzieje. Do zawodnika szybko podbiegł fizjoterapeuta gliwickiego klubu i ratownicy medyczni. Dodd długo był stawiany na nogi, a parkiet musiał opuścić w asyście. Nie było mowy, żeby wrócił do gry. - Było podejrzenie urazu kości twarzy, na szczęście okazało się, że skończyło się na strachu. Cios był jednak tak silny, że zawodnik zupełnie stracił orientację i długo dochodził do siebie - przekazał Tomasz Piętka, fizjoterapeuta GTK.

W czwartek z zawodnikiem było już dobrze. - Dzisiaj jest już wszystko dobrze. Zdecydowanie lepiej niż wczoraj - zapewnia Dodd, który w starciu ze Stelmetem Enea BC spędził na parkiecie 20 minut, notując 11 punktów (5/6 z gry) i 2zbiórki.

Po tym incydencie trener GTK Paweł Turkiewicz miał nie lada problem, gdyż został praktycznie bez środkowego. Maverick Morgan przez dwa dni walczył z grypą jelitową i w środę był tylko cieniem samego siebie.

ZOBACZ WIDEO: Polacy nie wytrzymali presji? "Ogromną rolę w najbliższych dniach odegra Horngacher" 

< Przejdź na wp.pl