Getty Images / Shaun Botterill / Na zdjęciu: Andreas Christensen (z lewej) i Lionel Messi (z prawej)

Mundial 2018. Uderzenie piłką w twarz, gol dla Chorwatów i zawroty głowy. Pech Andreasa Christensena

Marcin Górczyński

Andreas Christensen będzie chciał jak najszybciej zapomnieć o meczu 1/8 finału z Chorwatami. Duńczycy odpadli po rzutach karnych, a piłkarz Chelsea w pechowy sposób podarował rywalom gola. Do tego mocno ucierpiał w feralnej sytuacji bramkowej.

Obrońca, który jest jednym z podstawowych duńskich piłkarzy, z Chorwatami zagrał jako pomocnik. Statystyki miał przyzwoite, jego podania docierały do celu, ale wydawało się, że Andreas Christensen nie jest sobą. Po 45 minutach nie wyszedł z szatni. Jak się okazało, z powodów zdrowotnych. 

Nie dość, że zupełnie przypadkowo sprezentował bramkę Mario Mandzukiciowi, to jeszcze doznał wtedy urazu. Jego kolega Henrik Dalsgaard próbował wybić piłkę z pola karnego, jednak trafił w twarz Christensena, stojącego akurat w pobliżu. Futbolówka spadła pod nogi Chorwata, który wyrównał wynik meczu (1:1). A to nie koniec skutków zamieszania. 

Duńczyk dostał w głowę tak mocno, że w przerwie zgłosił nudności. - Po meczu nadal nie czuł się najlepiej - mówił trener kadry, Age Hareide. Nie wiadomo jeszcze, czy piłkarz doznał wstrząśnienia mózgu. 

Bez Christensena jego koledzy przegrali w karnych 2:3 i odpadli z turnieju.

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Autorytet Messiego problemem Argentyny? "Jeśli przekracza pewne granice to nie jest dobrze" 

< Przejdź na wp.pl