Wtorek będzie dniem z finalistami, ponieważ z zimowego snu w Lidze Mistrzów wybudzą się uczestnicy decydującego meczu poprzedniej edycji Champions League, a także triumfator Ligi Europy. Liverpool FC podejmie Real Madryt i spróbuje zrewanżować się Królewskim za porażkę poniesioną w maju 2022 roku.
Starcie ze Stade de France zostało zapamiętane między innymi z powodu spóźnionego rozpoczęcia. Organizatorzy postanowili zaczekać na opanowanie sytuacji przed bramami obiektu, które były szturmowane przez osoby bez biletów. Kiedy starcia z ochroniarzami zostały opanowane i wybrzmiał pierwszy gwizdek, bohaterem nocy został Vinicius Junior. To uderzenie Brazylijczyka na 1:0 pozwoliło Królewskim zakończyć sukcesem spektakularną drogę do zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Liverpool FC, z Juergenem Kloppem na ławce, obszedł się widokiem trofeum.
- Moje wspomnienia z tego dnia są piękne. Finał w Paryżu był wyrównany. Możliwe, że Liverpool miał większe posiadanie piłki, ale my graliśmy dobrze z tyłu, co przeciwko Liverpoolowi zawsze daje szansę na zwycięstwo - mówi na konferencji prasowej trener Carlo Ancelotti. - Najbliższa rywalizacja będzie inna, ponieważ mamy dwa spotkania. Musimy poradzić sobie dobrze przez 180 minut, a uważać na cały Liverpool, a nie tylko na Mohameda Salaha czy Virgila van Dijka.
ZOBACZ WIDEO: Powrót do Ekstraklasy? "Kilka klubów odetchnęło z ulgą"
Zespoły mają swoje problemy. Liverpool znalazł się w grupie Ligi Mistrzów za Napoli, a w Premier League jest na ósmym miejscu. Real podniósł co prawda trofeum dla Klubowego Mistrza Świata, ale w tym roku nie poradził sobie w finale Superpucharu Hiszpanii, a w La Lidze znajduje się na drugiej lokacie aż osiem punktów za FC Barceloną. Królewscy będą sobie radzić na Anfield bez dwóch pomocników Toniego Kroosa i Aureliena Tchoameniego.
Także we wtorek rozpocznie się dwumecz Eintrachtu Frankfurt z SSC Napoli, którego piłkarzami są Bartosz Bereszyński i Piotr Zieliński. Na liście B zgłoszonych do europejskiego pucharu jest Hubert Idasiak. Polaków w fazie pucharowej Ligi Mistrzów jest niewielu, więc nadzieje na zobaczenie rodaka w finale trzeba pokładać w Azzurrich.
Napoli chce być rewelacją Ligi Mistrzów. W grupie spisało się świetnie i nawet przegrana w ostatniej kolejce na Anfield nie zatarła pozytywnego wrażenia. Podopieczni Luciana Spallettiego są blisko zdobycia mistrzostwa Włoch, a "szlachectwo" zobowiązuje do dobrego reprezentowania calcio w Champions League. Od początku sezonu Napoli poniosło tylko trzy porażki. Eintracht jest z kolei szóstą siłą Bundesligi.
- Eintracht ma z kolei więcej doświadczenia niż my w fazie pucharowej. Staraliśmy się rozwinąć w tym elemencie w kilku ostatnich meczach, w których graliśmy bez myślenia o przewadze w Serie A - mówi trener Spalletti na konferencji prasowej. - Śledzimy rywala od zeszłego roku, od wygranego finału Ligi Europy. Od tych, którzy wygrywają, zawsze można się czegoś nauczyć. Mamy 50 procent szans na awans.
1/8 finału Ligi Mistrzów:
21:00, Liverpool FC - Real Madryt
21:00, Eintracht Frankfurt - SSC Napoli
Czytaj także: Przyszłość Kloppa jest przesądzona. Niemiec podjął decyzję
Czytaj także: Niesamowity wyczyn Carlo Ancelottiego. Włoch zapisał się w historii futbolu