Pomocnik Widzewa Łódź wziął udział w jednym z dwóch sobotnich sparingów łódzkiej drużyny. Młodzieżowy reprezentant Polski został oddelegowany na mecz z czwartoligowym LKS Kwiatkowice, który zakończył się remisem 1:1. Dla widzewiaka był to pierwszy mecz od 306 dni. - Nie prowadziłem takich statystyk odnośnie tego, ile dni nie grałem. Ale bardzo się cieszę, że wreszcie znów mogłem poczuć smak rywalizacji. Musiałem długo czekać na ten powrót. Jeżeli miałbym się ocenić po tym jednym występie, to na pewno brakuje wiele, do tej mojej optymalnej formy. Ale z każdym dniem, treningiem przybliżam się do tej dyspozycji. Także patrzę pozytywnie - przyznał z uśmiechem na twarzy Michał Jonczyk, który jest jednym z zimowych nabytków łódzkiego Widzewa.
Urodzony w Piotrkowie Trybunalskim pomocnik pokazał się z dobrej strony w sobotnim meczu sparingowym i miał kilka okazji do wpisania się na listę strzelców. Jednak w każdej z tych sytuacji zabrakło przysłowiowej kropki nad "i". - Brakuje jeszcze tej dokładności. Ze sztabem szkoleniowym też o tym rozmawiamy, że jest coraz lepiej i będzie jeszcze lepiej. Jednak te dziewięć miesięcy przerwy zrobiło swoje. Trzeba być cierpliwym i krok po kroku wracać do optymalnej formy - mówił widzewiak.
Jak gracz czerwono-biało-czerwonych przepracował obóz w Hiszpanii, który zakończył się w ubiegły weekend? - Treningi dawały mi się we znaki podwójnie, niż innym chłopakom, którzy cały czas byli w treningu. Jednak cieszę się, że z moim kolanem jest wszystko dobrze. Zdrowotnie na nic nie narzekam. Jednak wiem, że jestem w dobrych rękach. Mam duże zaufanie do sztabu szkoleniowego i sam widzę, że moja wydolność się poprawia. Jeszcze jakiś czas i będzie dobrze - powiedział.
Do pierwszego ligowego spotkania pozostały dwa tygodnie, a widzewiacy w pierwszej wiosennej kolejce T-Mobile Ekstraklasy zmierzą się ze Śląskiem Wrocław. Czy Jonczyk będzie gotów do gry na mecz z mistrzem Polski? - Wiadomo, że o wszystkim decyduje trener. Zostały jeszcze dwa tygodnie do ligi, więc ciężko mi cokolwiek powiedzieć, czy będę gotowy, czy też nie. O tym będzie decydował sztab szkoleniowy - powiedział. - Chciałbym skorzystać z okazji i uspokoić kibiców, od których dostaje dużo wiadomości z pytaniem, kiedy wrócę. Chcę ich zapewnić, że wszystko jest pod kontrolą. Tak to sobie założyliśmy ze sztabem szkoleniowym i wszystko idzie zgodnie z planem. W moim przypadku potrzeba jeszcze spokojnego czasu - dodał.
Młody zawodnik bardzo pozytywnie wypowiada się o współpracy z trenerem Radosławem Mroczkowskim. - Trener jest dobrym fachowcem i dobrze wie, jak wygląda sytuacja po takiej kontuzji. Nie można sobie narzucić terminu, kiedy, co i jak. Trener liczy na mnie, to są jego słowa. Mówił, żebym spokojnie wracał i żeby broń Boże nie podpalał się i miał chłodną głowę. Staram się jego słuchać. Mam też swoje zdanie, że potrzebny jest mi czas i dobra praca. Współpracujemy w zaufaniu - zakończył.