Robert Raczkowski: Wszystko podporządkowaliśmy Montpellier

Kamil Kołsut

Orlen Wisła Płock dzięki zwycięstwu nad Montpellier zagra w fazie grupowej Ligi Mistrzów. - Publiczność była naszym ósmym zawodnikiem - nie ma wątpliwości prezes, Robert Raczkowski.

Nafciarze walkę o awans rozpoczęli od nieznacznej wyjazdowej porażki. Podopieczni Manolo Cadenasa mogli przywieźć z Montpellier znacznie lepszy wynik, w drugiej połowie zdarzył im się jednak poważny przestój w ataku, którego ceną było zwycięstwo.

- Oczywiście, po tym pierwszym spotkaniu pozostawał niedosyt, bo moim zdaniem byliśmy wówczas lepszym zespołem od rywali - przyznaje Raczkowski w rozmowie ze SportoweFakty.pl. - Niestety, jak to w sporcie bywa, kiedy gra się z dobrym przeciwnikiem, to każda słabość jest natychmiast wykorzystywana. My mieliśmy w drugiej połowie kilka gorszych momentów - wyjaśnia prezes Wisły.

Nikła strata z pierwszego spotkania otworzyła przed Nafciarzami szansę awansu. W Orlen Arenie gracze Cadenasa musieli jednak zdobyć o trzy bramki więcej od rywali. - Od początku wierzyliśmy w to, że nasza przewaga w tym dwumeczu będzie zbudowana na tym, że wszystko rozstrzygnie się na terenie miasta Płocka. I rzeczywiście, dzięki dobrze dobranej taktyce oraz wspaniałej publiczności, która była naszym ósmym zawodnikiem, zdołaliśmy awansować - nie kryje Raczkowski.

- Cały cykl przygotowawczy po turnieju w Magdeburgu, wszystko zostało podporządkowane i dopasowane do stylu gry zespołu z Montpellier - podsumowuje prezes Nafciarzy. - Szykowaliśmy się do tego solidnie, a trener Cadenas wraz z całym sztabem szkoleniowym analizował grę praktycznie każdego zawodnika rywali. Naszym celem było wygranie tego dwumeczu i udało się nam to osiągnąć.

< Przejdź na wp.pl