Górnik Zabrze jedzie na wojnę do Strumicy. "Nie raz wygrywałem już jedenastoma bramkami, by..."
Górnik Zabrze w środowe popołudnie wyruszy do Strumicy na rewanżowe spotkanie 1. rundy Pucharu EHF z macedońskim Zomimakiem. Atmosfera w szatni śląskiej ekipy przed rewanżem jest bojowa.
Szczypiorniści Górnika Zabrze od dwóch zwycięstw rozpoczęli nowy sezon. Prawdą jest jednak, że gra Trójkolorowych w pierwszych połowach meczów ze Śląskiem Wrocław i Zomimakiem Strumica nie powalała. W drugich częściach gry podopieczni Patrika Liljestranda już całkowicie kontrolowali boiskowe wydarzenia.
Zabrzanie są spokojni, że stabilizacja formy wkrótce nadejdzie. - Widać, że idzie nam troszeczkę jak krew z nosa, bo rozkręcamy się z minuty na minutę. Ze Śląskiem było słabo, z Zomimakiem wyglądało to już lepiej. Druga połowa była już naprawdę bardzo dobra, taka jak powinien wyglądać cały mecz. Jestem przekonany, że z każdym meczem będzie coraz lepiej - zapewnia w rozmowie z portalem Sportowefakty.pl Mariusz Jurasik, lider zabrzańskiej ekipy.
Przed rewanżem w Strumicy Górnik wypracował sobie wysoką, jedenastobramkową zaliczkę. - Na dziesięć minut przed końcem drugiej połowy niby kontrolowaliśmy mecz i prowadziliśmy 3-4 bramkami, ale ta przewaga niczego tak naprawdę nam nie dawała. Przy takiej zaliczce marzenia o tym, że wejdziemy do drugiej rundy są bliżej realizacji, ale nie spoczywamy na laurach i gotujemy się na ciężki rewanż -przekonuje "Józek".
W opinii Jurasika Górnik udowodnił, że jest zespołem od Zomimaka lepszym. - To co się rzuca w oczy, to fakt, że wykorzystaliśmy fizycznie ten mecz lepiej od rywala. Widać, że mają oni potężnych chłopaków w drużynie, ale w końcówce kondychy trochę im brakuje. Często jest tak, że właśnie ostatnie minuty i ostatnie akcje decydują o wszystkim w piłce ręcznej. My tę niemoc rywala wykorzystaliśmy i zrobiliśmy demolkę - zaciera ręce gracz ekipy z Wolności.