LM: SC Flensburg-Handewitt zwyciężył, choć grał na pół gwizdka

Kamil Kołsut

SC Flensburg-Handewitt w piątej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów pokonał Besiktas Stambuł (33:25). Obie drużyny do meczu podeszły na luzie. Gospodarzom do odniesienia zwycięstwa wystarczyło kilkanaście minut poważnej gry.

Środowe spotkanie długimi momentami przypominało przyjacielskie starcie drużyn, które nie chcą sobie zrobić krzywdy. Ostrej gry w obronie było jak na lekarstwo, co sprzyjało kreatywnym akcjom i efektownym bramkom.

Mecz udanie rozpoczęli Turcy. Przyjezdni prowadzili 3:0 i 5:1, a w obronę gospodarzy jak w masło wchodził Nemanja Pribak. Zawodnicy Besiktasu grali swobodnie i bezczelnie, szukając wrzutek oraz nieszablonowych zagrań. Początkowo przynosiło to efekt. Flensburg wreszcie uszczelnił jednak szyki obronne i przejął kontrolę nad spotkaniem. Nie do zatrzymania był Thomas Mogensen, a w kontrach i przy szybkich wznowieniach kapitalnie spisywali się Bogdan Radivojević oraz Anders Eggert.

Kevin Moller w pierwszej połowie zaliczył dziewięć dobrych interwencji. Akcje te trudno jednak przypisać wybitnej formie bramkarza. Rzuty rywali często były po prostu nieprzygotowane i 26-latek piłki odbijał z dziecinną łatwością.

Niemcy także drugą połowę otworzyli, grając na pół gwizdka. Zawodników Flensburga obudziła dopiero przerwa, którą przy wyniku 20:19 zarządził Ljubomir Vranjes. Trzydzieści sekund wypełnionych krzykami i wulgaryzmami sprawiło, że gospodarze wzięli się do pracy. Niemcy w ciągu dziewięciu minut zdobyli osiem bramek, rywale na te trafienia odpowiedzieli raz. I losy dwóch punktów zostały rozstrzygnięte.

SG Flensburg-Handewitt - Besiktas JK Stambuł 33:25 (16:14)
Najwięcej bramek: dla Flensburga - Anders Eggert 10, Johan Jakobsson, Thomas Mogensen - po 4; dla Besiktasu - Ramazan Done 7, Nemanja Pribak 6, Darko Djukić 5.

Tabela Terminarz

Widowisko jest najważniejsze? Jak kibicuje się reprezentacji w Polsce
 

< Przejdź na wp.pl