Tragiczna śmierć młodego sportowca. Cały kraj pogrążył się w żałobie
Miał zaledwie 25 lat i był ojcem dwójki dzieci. Wszyscy nie potrafią pogodzić się z tragiczną śmiercią sportowca, który wciąż dawał wiele radości kibicom.
Tragiczne wieści dotarły z Nowej Zelandii. Portal nzherald.co.nz informuje, że w poniedziałek rano samochód uderzył w drzewo w McLaren Falls Park. Na miejscu zginął kierowca. Okazało się, że był nim sportowiec.
Ofiarą jest Sean Wainui. Miał zaledwie 25 lat. Pozostawił żonę i dwójkę małych dzieci. Wszyscy są w wielkim szoku.
Nowozelandczyk był profesjonalnym rugbistą. W przeszłości grał m.in. w klubie Chiefs. W tym roku przeniósł się do Bay of Plenty.
W młodości uchodził za duży talent. Rozegrał nawet kilka spotkań w reprezentacji Nowej Zelandii U-20.
- Nasze myśli są z Seanem, a szczególnie z jego żoną Paige i córkami Kawawariki i Arahią. Mają nasze pełne wsparcie. Śmierć tego zawodnika będzie mocno odczuwalne dla wszystkich związanych ze środowiskiem rugby - mówi Mark Robinson, dyrektor generalny nowozelandzkiej federacji rugby.
Wstrząsający napad na legendę. Cała rodzina doznała poważnych obrażeń >>
Płakali przed finałem. Poruszające obrazki podczas igrzysk olimpijskich w Tokio >>