Udział w mundialu kameruńskim snem

Wiktor Gumiński

Podopieczni Petera Nonnenbroicha wystąpią na mistrzostwach świata po raz drugi z rzędu. W Polsce powalczą co najmniej o powtórzenie wyniku, jaki osiągnęli przed czterema laty we Włoszech.

Kamerun zakończył zmagania w światowym czempionacie w 2010 roku na miejscach 13-18., czyli w tym samym przedziale co reprezentacja Polski. O ile dla biało-czerwonych taki rezultat był istną katastrofą, o tyle dla siatkarzy z Afryki wynikiem powyżej oczekiwań. Promocję do drugiej rundy dała im wówczas wygrana 3:1 nad Australią, z którą los zetknął ich również na Mistrzostwach Świata 2014. Z tą różnicą, że tym razem do pojedynku obu drużyn dojdzie w inauguracyjnej, a nie ostatniej kolejce pierwszej fazy zawodów.

- Sądzę, że przez okres treningowy przeszliśmy całkiem pozytywnie. Pracowaliśmy razem kilka miesięcy. Nasze przygotowania nie stały co prawda na tak wysokim poziomie, jak te po stronie Australijczyków, ale mimo to mam nadzieję, że pokażemy dobrą grę. Wiemy, że nasz przeciwnik także ciężko trenował, lecz jesteśmy gotowi na podjęcie wyzwania - mówi Peter Nonnenbroich.

Zdroworozsądkowe podejście do polskiego mundialu ma także kapitan ekipy z Czarnego Lądu, Jean Patrice Ndaki Mboulet. - Udział w mistrzostwach świata po raz drugi z rzędu to dla nas rodzaj spełniającego się snu. Razem z kolegami bardzo się cieszę z możliwości przebywania w waszym kraju. Spodziewamy się trudnych meczów, ale oczekujemy też, że gra w siatkówkę będzie nam sprawiać radość - wyjaśnia 35-letni atakujący.

O powtórzenie wyniku sprzed czterech lat, Kamerun powalczy we Wrocławiu, w grupie A, gdzie kolejno skrzyżuje swoje siły z Australią, Wenezuelą, Argentyną, Polską i Serbią.

< Przejdź na wp.pl