MŚ, gr. C: Rosyjska machina się rozpędza - relacja z meczu Chiny - Rosja

Anna Fijołek

Chińczycy dzielnie walczyli z Rosjanami. Robili wszystko co mogli, by sprawić rywalom, jak najwięcej kłopotów, ale przynosiło to różne efekty.

Mecz bardzo pewnie rozpoczęli Rosjanie. Na skrzydłach dobrą dyspozycję prezentowali obaj przyjmujący, którzy skutecznie atakowali i stawiali punktowe, również pojedyncze, bloki. Dzięki ich grze i dobrym zagrywkom Nikołaja Pawłowa i Dmitrija Muserskiego Sborna zbudowała sobie czteropunktowe prowadzenie (4:8). Chińczycy mieli poważne problemy z przyjęciem potężnych "bomb" serwisowych, które posyłali w ich stronę przeciwnicy, co utrudniało im wyprowadzanie akcji.

Azjaci nie deprymowali się jednak. Spokojnie budowali swoją grę i robili wszystko, by odrobić straty. Znakomite, szybkie rozegrania Shuai Jiao rozrzucały rosyjski blok dając szanse Chińczykom na atakowanie w wybranym przez siebie kierunku. Ta strategia przynosiła miarodajne skutki, bo podopiecznym Guochena Xie udało się wyjść na prowadzenie (16:15). Radość siatkarzy z Państwa Środka nie trwała za długo. Asy serwisowe Nikołaja Apalikowa przeważyły szalę zwycięstwa na korzyść Rosjan, którzy wykorzystali swoją drugą piłkę setową (22:25).

Kolejną partię Rosjanie otworzyli jeszcze lepiej niż pierwszą. W polu serwisowym prawie zadomowił się Dmitrij Ilinych. Przy jego zagrywce Sbornej udało się zdobyć 7 "oczek" (3:10). Bezradni Azjaci próbowali wyprowadzić skuteczny kontratak i zrobić przejście, ale nie mogli przebić się przez siatkę. Ich ataki odbijały się od bloku rywali, którzy w ofensywie grali tak, jak im się podobało. Mierzący 218 centymetrów środkowy raz po raz "wbijał gwoździe" w parkiet po stronie Chińczyków. Siergiej Grankin mógł posyłać piłki do kolegów z zamkniętymi oczami, bo wszyscy zawodnicy Andrieja Woronkow grali jak z nut i to do nich należał set numer 2. Pozwolili w nim rywalom na zdobycie zaledwie 11 punktów.

Dmitrij Muserski jest niekwestionowanym liderem swojej reprezentacji
Mistrzowie olimpijscy nie zwalniali tempa chcąc jak najprędzej zakończyć pojedynek. Ich zagrywki i ataki demolowały przyjęcie oraz obronę drużyny z Chin, która nie mogła sobie dać rady z tak grającymi Rosjanami. Pojedyncze akcje Azjatów to było za mało, by móc jak równy z równym mierzyć się ze Sborną. Do tego siatkarze z Państwa Środka popełniali niewymuszone własne błędy takie jak autowe ataki. To tylko pogłębiało przepaść punktową, jaka dzieliła obie ekipy (8:15).

Dopiero potężne serwisy Zhichao Kou pozwoliły Chińczykom na zmniejszenie strat do 3 "oczek", ale wtedy do gry włączył się do tej pory niezbyt widoczny Nikołaj Pawłow. Jego gra na siatce dała sygnał jego kolegom do powrotu do gry z początku partii. Blok Nikołaja Apalikowa zakończył mecz (21:25).

Mecz w Ergo Arenie oglądało 8400 widzów!

Chiny - Rosja 0:3 (22:25, 11:25, 21:25)

Chiny: Yuan, Liang, Zhong, Jiao, Geng, Fang, Ren (libero) oraz Kou, Ji, Li, Xu

Rosja: Apalikow, Grankin, Pawłow, Spiridonow, Muserski, Ilinych, Ermakow (libero) oraz Moroz

< Przejdź na wp.pl