Mariusz Wlazły: Ciężko powiedzieć, co wydarzy się w Berlinie

Dominika Pawlik

Asseco Resovia Rzeszów i PGE Skra Bełchatów przygotowują się do Final Four Ligi Mistrzów, a już w sobotę zagrają przeciwko sobie w półfinale.

PGE Skra Bełchatów walczyła już w Final Four Ligi Mistrzów, ale po raz pierwszy drogą sportową awansowała do najlepszej czwórki najważniejszego z europejskich pucharów. Wcześniej żółto-czarni byli gospodarzami turniejów finałowych. - Zostały dwa kroki. Mogłoby się wydawać, że to tylko dwa kroki, ale my też podchodzimy do tego, że mogą to być aż dwa kroki. Do pierwszego meczu będziemy przystępować w pełni zdeterminowani. Później będziemy się zastanawiać co dalej. Na razie najważniejszy jest dla nas półfinał - zapewnił Mariusz Wlazły.

Kapitan mistrzów Polski jest bardzo ostrożny w ocenach, nie wybiega też daleko w przyszłość, podkreślając, że drużyna skupia się na pierwszym spotkaniu. - Mamy teraz trochę więcej czasu na to, aby popracować ciężej nie tylko na siłowni, ale również nad elementami, które ostatnio nam źle funkcjonowały. Jest teraz okazja, aby to poprawić - wyjaśnił atakujący.

Na co stać PGE Skrę Bełchatów w Berlinie? - Na wszystko. Każdy z nas ma swoje wewnętrzne ambicje, które mogą się przełożyć na dobro drużyny. Stać nas na wszystko, ale ciężko powiedzieć co stanie się w Berlinie. Będą tam cztery silne drużyny, które mogą wygrać każdy mecz. Kwestia dnia zdecyduje o tym, kto znajdzie się dalej - zakończył Wlazły.

< Przejdź na wp.pl