Gruszka przenosi się na prawe skrzydło

Anna Dmochowska

Do Turcji trener polskiej reprezentacji Daniel Castellani zabiera trzech atakujących. Spośród nich tym podstawowym ma być Piotr Gruszka. Jego nominalna pozycja to pozycja przyjmującego i początkowo, podczas turnieju kwalifikacyjnego do mistrzostw świata rozgrywanego w Gdyni, niezbyt dobrze szło mu w ataku. Jednakże tydzień później na Memoriale Wagnera było już lepiej.

Niemniej teoretycznie, w razie potrzeby, Piotr Gruszka mógłby powrócić do przyjęcia. W Izmirze nie wchodzi to jednak w grę. - Chyba zostanę na ataku, brak już czasu na zmiany, tym bardziej, że nasi przyjmujący są w naprawdę dobrej dyspozycji. Nie miałoby to więc sensu - mówi na łamach Super Expressu siatkarz. Przyznaje jednak, że przestawienie się z przyjęcia na atak nie przychodzi mu łatwo, choć już coraz naturalniej. - To musi chwilę potrwać, na hurra nic się nie da zrobić. A ja czuję się coraz lepiej z każdym meczem - mówi przekwalifikowany Gruszka.

Nie obyło się jednak bez trudności w technice gry. Siatkarz przyzwyczaił się bowiem do atakowania z lewego skrzydła, a teraz musi przenieść się na prawe, ponieważ to stamtąd rozgrywanych jest większość akcji. - Poza tym inne nabiegi, kąty uderzeń. To nie jest to samo, co w siatkówce żeńskiej. Dziewczyny są bardziej uniwersalne, u nas pozycje są ściślej określone - tłumaczy zawodnik.

Piotra Gruszkę cieszy taż fakt, że reprezentacja ma za sobą dobre mecze w Gdyni i Łodzi. Dzięki nim zespół nabrał pewności, że jest mocny i może coś ugrać. Tym bardziej, że na teoretycznie najsilniejszych rywali może trafić dopiero w półfinale.- Na pewno nie jedziemy do Turcji tylko po to, by rozegrać kilka meczów i popłakać, że nie występujemy w najmocniejszym składzie - kończy siatkarz.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)

< Przejdź na wp.pl