Działacz uratował polskiego lekkoatletę. "Za protest trzeba zapłacić"

Marcin Lewandowski upadł w biegu eliminacyjnym na 1500 metrów i do mety dotarł jako ostatni. Polacy złożyli jednak protest, który został rozpatrzony pozytywnie, dzięki czemu nasz lekkoatleta ostatecznie awansował do półfinału. - Protesty trzeba składać. Po to są działacze na igrzyskach olimpijskich. My mamy Krzyśka Kęskiego, dyrektora sportowego PZLA, który się tym zajmuje - powiedział wiceprezes lekkoatletycznego związku, Tomasz Majewski, w programie "Prosto z igrzysk". Były kulomiot wyjawił też, ile trzeba zapłacić za taki protest.

< Przejdź na wp.pl