Nie było sukcesu, ale nie ma też długów - podsumowanie sezonu w wykonaniu ŻKS ROW Rybnik

Malwina Pawlaszczyk

Przedsezonowe cele ŻKS ROW Rybnik nie doszły do skutku. Klub z Górnego Śląska do walki o zwycięstwo w Polskiej 1. Lidze Żużlowej w sezonie 2015 podejdzie jednak bez zaległości finansowych.

Sezon 2014 nie był udany w wykonaniu drużyny ŻKS ROW. Rybniczanie mieli walczyć o awans do pierwszej czwórki i jak najlepszą pozycję w fazie play-off. Mimo sporego, na tle innych pierwszoligowych drużyn budżetu, przedsezonowe cele nie doszły do skutku. Nie wszyscy zakontraktowani zawodnicy spełnili oczekiwania włodarzy. W szczególności zawiódł Chris Harris, który miał być "pewniakiem" do dobrej jazdy. Uczestnik cyklu Grand Prix wystąpił w zaledwie ośmiu spotkaniach.

Ekipy ŻKS ROW Rybnik nie opuszczał pech. O ile Kacper Woryna na pozycji juniora radził sobie świetnie, z pozostałymi młodzieżowcami wiązało się sporo problemów. Wychowankowie rybnickich Rybek: Kamil Wieczorek i Robert Chmiel ze względu na wiek nie mogli od początku sezonu występować w zmaganiach ligowych. Klub więc podpisał kontrakt z Marcinem Bublem, a kiedy ten nabawił się kontuzji, drużyna korzystała z usług m.in. Oskara Polisa i Kamila Adamczewskiego. Z krajowymi seniorami też nie było łatwo. Po słabej dyspozycji Dawida Stachyry "na stare śmieci" wrócił Rafał Szombierski, który błyskawicznie po powrocie do Rybnika doznał kontuzji obojczyka.

"Piętą Achillesa" z pewnością były spotkania wyjazdowe. Zespół na Śląsk aż sześć razy wracał na tarczy. Tylko jeden, z siedmiu takich meczów zakończył się dla nich triumfem. W rezultacie ŻKS ROW zajął przedostatnie, siódme miejsce w tabeli. Podopieczni trenera Jana Grabowskiego mieli zatem walczyć o utrzymanie w NPLŻ z Speedway Wandą Instal Kraków. Baraże zostały jednak odwołane, a zespół z Rybnika w sezonie 2015 wciąż będzie rywalizował na zapleczu Enea Ekstraligi.

[nextpage]

Najlepszy zawodnik: Kacper Woryna

Kacper Woryna okazał się najskuteczniejszym jeźdźcem ŻKS ROW Rybnik
Początkowo ŻKS ROW Rybnik nie miał ewidentnego lidera, a jeśli już komuś trzeba byłoby przyznać ten tytuł na początku sezonu - byłby to Michał Szczepaniak. W momencie, gdy starszy z braci Szczepaniaków zaczął borykać się z problemami sprzętowymi, cała drużyna reprezentowała podobny poziom. W trakcie sezonu zawodzili ci, którzy przedwcześnie kreowani byli na liderów. Inicjatywę przejął jednak jeden z najmłodszych jeźdźców - wychowanek miniżużlowych Rybek, Kacper Woryna. 18-latek ostatecznie okazał się 14. zawodnikiem Nice Polskiej Ligi Żużlowej.

Wnuk rybnickiej legendy Antoniego Woryny wystąpił we wszystkich czternastu spotkaniach ligowych. Sezon zakończył z najwyższą w drużynie średnią biegopunktową równą 1,915. Szczególnie dobrze czuł się na domowym owalu. W wielu meczach przyjmował miano lidera, a w rezultacie osiągnął tam średnią 2,219.

Śmiało można powiedzieć, że rok 2014 był dla Woryny bardzo udany. Oprócz dobrych wyników osiąganych w rywalizacji ligowej, junior odnosił sukcesy w zmaganiach indywidualnych. Do jednego z największych należy srebrny medal w Indywidualnych Mistrzostwach Europy Juniorów. Warto wspomnieć, że na najwyższym stopniu podium stanął inny reprezentant ŻKS ROW Vaclav Milik. Kacper Woryna zajął także trzecie miejsce w turnieju o Brązowy Kask. - Sezon oceniam na plus. Myślę, że w przyszłym roku powalczę o większe laury i kolejne medale - powiedział Woryna.

Po udanym sezonie przy nazwisku Woryny pojawiło się wiele komentarzy odnośnie jego ewentualnych startów w Enea Ekstralidze w sezonie 2015. Zawodnik ma jednak ważny kontrakt w macierzystym klubie i nie zamierza póki co wychodzić poza jego granice. - Mieszkam w Rybniku, mam tutaj maturę do napisania w przyszłym roku i nie chciałbym się nigdzie wybierać.

[nextpage]

Największe rozczarowanie: Brytyjczycy

Anglicy okazali się największym rozczarowaniem
Ciężko pokusić się o pełne przekonania stwierdzenie, który z zawodników okazał się największym rozczarowaniem. Niemal wszyscy reprezentanci ŻKS ROW miewali gorsze występy, o czym świadczą przede wszystkim spotkania, rozegrane na wyjeździe. Na siedem takich meczów, rybniczanie aż sześć razy wracali na tarczy. Klub nie miał jednak szczęścia do Brytyjczyków.

Jednym z największych rozczarowań był Chris Harris, który miał być liderem. Anglik niejednokrotnie zaskakiwał, kiedy w przeszłości reprezentował klub ze Śląska. Rzeczywistość tym razem była zgoła odmienna. W inauguracyjnym spotkaniu przeciwko Polonii Bydgoszcz doświadczony Harris wywalczył zaledwie cztery "oczka" i dwa bonusy. Wywołało to niemałe poruszenie wśród wygwizdujących go kibiców. Wówczas w obronę wziął go sternik ŻKS ROW Krzysztof Mrozek. - Gwarantuję, że Chris Harris jeszcze doprowadzi wszystkich kibiców do białej gorączki i ręce same będą składały się do bicia braw. Znam tego zawodnika i jego możliwości. Ostatecznie wliczając punkty bonusowe "Bomber" tylko dwa razy zapisał na swoim koncie dwucyfrowe zdobycze punktowe.

Kolejnym rozczarowaniem z pewnością był Lewis Bridger. W sezonie 2013 był on najskuteczniejszym zawodnikiem ŻKS ROW i w dużej mierze przysłużył się do awansu na zaplecze Enea Ekstraligi. W zakończonym już sezonie także brylował, jednak w negatywnym tego słowa znaczeniu.

Anglikowi zdarzało się podpaść pracodawcom. W lipcu udał się w roli kibica na zawody Grand Prix w Cardiff i nie zdążył na samolot do Polski. Za swoje zachowanie miał zostać zwolniony z dalszych usług ze skutkiem natychmiastowym. Zawodnik tłumaczył się jednak brakiem dokumentów. - To była całkowicie moja i tylko moja wina. Wszyscy popełniamy błędy, a ja ostatnio straciłem wiele i potrzebuję czasu. Byłem w Cardiff i zgubiłem swój paszport. ŻKS ROW Rybnik podjął decyzję o zwolnieniu mnie ze skutkiem natychmiastowym. Żużlowiec dostał spory kredyt zaufania i ponownie pojawił się w pierwszym składzie, mimo że nie była to jego pierwsza i ostatnia absencja.

[nextpage]

Najlepszy mecz: ŻKS ROW - PGE Marma Rzeszów 48:42

Najlepszy mecz - zwycięstwo z PGE Marmą Rzeszów
Mecz z PGE Marmą Rzeszów na owalu przy Gliwickiej 72 był świetnym widowiskiem dla miejscowych sympatyków. Faworytem spotkania byli goście, którzy już wtedy plasowali się na szczycie tabeli. Ekipa z Podkarpacia wydawała się być dla rybniczan najgroźniejszym rywalem. W pierwszym starciu obu ekip, ŻKS ROW poległ aż 28:62.

Wygrana z PGE Marmą nie była największym zwycięstwem, odniesionym przez podopiecznych trenera Jana Grabowskiego w sezonie 2014. Gospodarzom nie udało się też co prawda zdobyć punktu bonusowego. Działaczy, jak i fanów cieszył jednak fakt, iż udało im się poskromić drużynę, która kroczyła po awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Tym bardziej, że jeźdźcy obu ekip do końca walczyli o każdy centymetr rybnickiego toru.

Gospodarze dobrze wykorzystali atut własnego owalu. Na wynik spory wpływ miała również równa forma rybniczan, czego nie można powiedzieć o przyjezdnych. W Rybniku dobrze pojechali tylko Scott Nicholls oraz Nicolai Klindt. Kroku próbował dotrzymać im Peter Ljung. Pozostali zawodnicy walczyli z geometrią i nawierzchnią toru na stadionie MOSiR.

[nextpage]

Najgorszy mecz: Carbon Start Gniezno - ŻKS ROW Rybnik 60:30

- Walka o awans była nierealna - powiedział Dakota North
Początek sezonu nie był udany dla zawodników ŻKS ROW Rybnik. Po inauguracji na własnym obiekcie przyszło im zmierzyć się z najgroźniejszymi rywalami na meczach wyjazdowych. Po udanym początku i pierwszym zwycięstwie z Polonią Bydgoszcz, górnośląska drużyna pojechała do Gniezna. Tam dostała kubłem zimnej wody. Okazało się, iż wygrana na rozpoczęcie sezonu wcale nie była zwiastunem dobrej passy.

Zestawienie różniło się od tego zwycięskiego z pierwszej kolejki. Do Gniezna nie zostali powołani Brytyjczycy: Chris Harris i Lewis Bridger - mimo że ten drugi dobrze zna tamtejszy tor. Ich miejsca zajęli Vaclav Milik i Ilja Czałow. Dwójka ta łącznie wywalczyła siedem "oczek". Całkowicie nieudane występu zaliczyli młodzieżowcy oraz Dawid Stachyra, który zawody zakończył bez dorobku punktowego.

Druga kolejka zmagań ligowych nieco przyćmiła marzenia o awansie i była już zwiastunem ciężkiej walki rybniczan o pozostanie w Nice Polskiej Lidze Żużlowej. - Walka o Ekstraligę była nierealistycznym celem. Byłem takiego zdania jeszcze przed startem sezonu, widząc jakich zawodników mamy w składzie. Drużyna potrzebowała kilku lepszych żużlowców. Gdyby oni startowali w Rybniku, to na pewno bylibyśmy w stanie jechać o coś więcej - mówił po sezonie Dakota North.

[nextpage]

Budżet

Klub otrzymał od miasta dotację w wysokości dwóch milionów złotych
ŻKS ROW Rybnik do sezonu 2014 mógł przystąpić bez większych obaw o problemy finansowe. Jak mówił po awansie do I ligi prezes Stowarzyszenia - klub sezon 2013 zakończył na lekkim plusie. Na dodatek dostał takie wsparcie ze strony miasta, że większość ośrodków żużlowych może tylko go pozazdrościć. Drużyna mogła pochwalić się jedną z największych dotacji, otrzymanych na cele sportowe. ŻKS ROW Rybnik dostał od miasta aż 2 miliony złotych. Zdaniem Prezydenta - klub jak najbardziej zasłużył na taką kwotę.

- Kiedyś powiedziałem, że pomogę tej dyscyplinie sportu, bo to jest wielka tradycja. Żużel to sport, który buduje nasze miasto. Udało się znaleźć środki finansowe w naszym budżecie. Zdaję sobie sprawę, że gdy ktoś powiedział a, to teraz musimy do końca dojechać - powiedział prezydent Adam Fudali.

Mimo że klub nie odniósł zamierzonego sportowego sukcesu, na chwilę obecną jest jednym z nielicznych ośrodków, które zakończyły sezon bez zadłużenia finansowego.

[nextpage]

Plany na sezon 2015

Jan Grabowski w sezonie 2015 wciąż będzie szkoleniowcem ŻKS ROW Rybnik
W sezonie 2015 ŻKS ROW Rybnik ponownie stanie do walki o upragniony awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Z pewnością jednak kadra, która o to powalczy ulegnie zmianie. Na chwilę obecną oprócz ważnych kontraktów młodzieżowców, umowę z klubem parafował Dakota North. Zdaniem szkoleniowca Jana Grabowskiego, który także z ŻKS ROW będzie utożsamiać się w sezonie 2015 - klub póki co nie prowadzi rozmów z pozostałymi zawodnikami, którzy walczyli dla niego w zakończonym już sezonie.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

< Przejdź na wp.pl