Na Motoarenie zawarczały motocykle. "Trudno wskazać różnice między tłumikami"

Krzysztof Wesoły

Drużyna KS Toruń ma za sobą pierwszy trening w tym roku. W sobotę na Motoarenę przyjechali niemal wszyscy podopieczni Jacka Gajewskiego i Jana Ząbika.

W sobotę przed południem na toruńskiej Motoarenie po raz pierwszy w tym roku zawarczały motocykle żużlowe. Na stadion żużlowy przy ul. Pera Jonssona zjechała się niemal cała drużyna KS Toruń. Spośród wszystkich Aniołów zabrakło jedynie Chrisa Holdera i Jasona Doyle'a.

Pierwsze kółka w wykonaniu zawodników były mocno asekuracyjne. Nie trzeba było jednak długo czekać, aż przywykną oni do kontaktu z motocyklem. Każdy z żużlowców podczas ponad dwugodzinnego treningu miał kilka okazji aby wyjechać na tor i sprawdzić różne ustawienia w różnych silnikach. - Widać, że wszyscy zawodnicy ciężko przepracowali zimę, bo pod względem kondycyjnym są naprawdę świetnie przygotowani. Sprzętowo też pewnie nie oszczędzali, bo i z tej strony ich zaplecze wygląda naprawdę dobrze - komentował Jan Ząbik, trener toruńskiej drużyny.

Co na pewno cieszy toruńskich kibiców, to szybka adaptacja Grigorija Łaguty i Kacpra Gomólskiego, czyli nowych zawodników w ekipie Aniołów. Obaj byli w bardzo dobrych humorach i znakomicie dogadywali się oraz współpracowali z resztą drużyny. Obaj również pozytywnie wypowiadali się na temat pierwszych odjechanych kółek. - Wiadomo, że po pierwszym treningu nie można powiedzieć zbyt wiele. Na razie czerpię radość z samego faktu, że w końcu siedzę na motocyklu i mogę trenować - powiedział "Grisza". - Zima strasznie się dłużyła i naprawdę nie mogłem się doczekać pierwszego wyjazdu na tor. Nareszcie! - wtórował mu "Ginger".

Ważną kwestią interesującą kibiców są nowe tłumiki. Większość żużlowców, którzy zjawili się w sobotę na Motoarenie miała zamontowane nowe "rury", ale byli też tacy, którzy jeździli na starych tłumikach, m.in. Wiktor Kułakow. Ci, którzy jednak korzystali z nowych urządzeń nie potrafili wskazać znaczących różnic. - Może są jedynie trochę głośniejsze? Naprawdę trudno cokolwiek powiedzieć na temat różnic. Na pewno więcej będziemy wiedzieć, gdy zaczniemy startować spod taśmy na treningach i ścigać się w meczach towarzyskich - zastanawiał się Gomólski, który korzystał z tłumików firmy King. Podobnie zresztą jak Łaguta. - Nie wiem nic na temat polskiego tłumika. Może jest lepszy, może nie, to się okaże. Na razie testuję te od Kinga, ale do rozgrywek zostało jeszcze dużo czasu i będzie okazja żeby sprawdzić, które tłumiki są najlepsze. A czy różnią się od starych? Według mnie nie. Przynajmniej na tłumiku Kinga nie czuć różnicy w porównaniu do tych z ubiegłego roku - powiedział Rosjanin.

Zdanie nowych zawodników w toruńskiej drużynie podzielał czołowy młodzieżowiec Aniołów, Paweł Przedpełski. - Ja jeździłem tylko na jednym tłumiku i nie czuję jakiejś drastycznej różnicy. Na pewno jest odrobinę głośniejszy od tych, które stosowaliśmy w poprzednich latach - skomentował. Karol Ząbik z kolei zwrócił uwagę na bardzo ważną przelotową funkcję nowych urządzeń. - Na plus na pewno fakt, że w końcu jest przelot i ten silnik się nie dusi, jak to miało miejsce w kilku poprzednich latach - zauważył "Zober".

W Toruniu cały czas jest ładna pogoda i wszelkie prognozy zapowiadają, że się ona utrzyma. W najbliższym czasie należy więc spodziewać się kolejnych treningów Aniołów na własnym torze. Ekipa z miasta Kopernika, poza zbliżającymi się sparingami, będzie miała też bardzo dobrą okazję do sprawdzenia się podczas turnieju jubileuszowego Adriana Miedzińskiego, który odbędzie się już za niespełna dwa tygodnie.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

< Przejdź na wp.pl