WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: trener Rafał Dobrucki myśli nad taktycznymi posunięciami

Social Speedway 2.0: Kibice wydali wyrok na Dobruckiego. Rewolucja w Betard Sparcie

Łukasz Kuczera

Nie było niespodzianki - Cash Broker Stal Gorzów i Fogo Unia Leszno zmierzą się w finale PGE Ekstraligi. Po niedzielnych meczach kibice nie zostawiają suchej nitki na menedżerze Betard Sparty Wrocław, Rafale Dobruckim i wytykają mu błędy taktyczne.

Mecze półfinałowe w PGE Ekstralidze ułożyły się tak, że już przed tygodniem Cash Broker Stal Gorzów i Fogo Unia Leszno odniosły wyjazdowe zwycięstwa. W tej sytuacji obie drużyny podchodziły do rewanżów ze spokojem i bezpieczną zaliczką. Dodatkowo gorzowianie mogli wykorzystać fakt, że częstochowski Włókniarz przystąpił do rywalizacji bez kontuzjowanego Mateja Zagara.

Zdaniem wielu kibiców, leszczyńsko-gorzowskie starcie w wielkim finale zapowiada się niezwykle ciekawie.

Przed fazą play-off wielu ekspertów lubi powtarzać, że rządzi się ona swoimi prawami. Nie tym razem. Sytuacja w tegorocznych rozgrywkach ułożyła się w ten sposób, że o złoty medal powalczą dwie najlepsze drużyny rundy zasadniczej.

Brak awansu do finału jest natomiast sporym rozczarowaniem dla Betard Sparty Wrocław. Klub z Dolnego Śląska już w zeszłym roku przegrał w finale z leszczyńskimi Bykami, a transfery poczynione zimą miały wzmocnić kadrowo zespół. Wrocławianom przyjdzie walczyć zaledwie o brąz, a fani winę za to zrzucają na barki menedżera Rafała Dobruckiego

Warto jednak zaznaczyć, że w Lesznie zawiódł nie tylko Dobrucki. Kiepsko wypadł też Tai Woffinden, który nie był w stanie wygrać indywidualnie ani jednego biegu. Brytyjczyk nie wypadł też najlepiej w pierwszym spotkaniu we Wrocławiu. Gdy w decydującej fazie ligi jeden z liderów zawodzi, trudno rozstrzygnąć rywalizację na swoją korzyść.

Wydaje się również, że niedzielne zawody przesądziły o przyszłości Vaclava Milika. Czech po raz kolejny był najsłabszym ogniwem w Betard Sparcie. Jak to ocenił Sławomir Kryjom w studiu nSport+, jego szanse na dalsze starty we Wrocławiu wynoszą ledwie kilka procent. Czyżby nadchodziła kadrowa rewolucja w drużynie?

Na początku zawodów wydawać się jednak mogło, że na stadionie im. Alfreda Smoczyka będziemy świadkami ogromnej sensacji. Leszczynianie przygotowali bowiem tor, który nie do końca był ich atutem. Przełożyło się to na skuteczną jazdę wrocławian, którzy po kilku biegach prowadzili i nastraszyli rywali.

ZOBACZ WIDEO Start wyścigu żużlowego. Leszek Demski wyjaśnia, kiedy bieg powinien być przerwany 
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

< Przejdź na wp.pl