Polscy biathloniści już w sobotę rozpoczną Puchar Świata 2024/2025. W ubiegłym sezonie Biało-Czerwone poczyniły duży postęp. Anna Mąka, Joanna Jakieła oraz Natalia Sidorowicz zanotowały życiowe rezultaty. Do kadry po długiej przerwie spowodowanej kontuzją powróciła ponadto Kamila Żuk, z którą kibice wiążą niemałe nadzieje.
Od ponad dwóch lat za formę naszych zawodniczek odpowiada Tobias Torgersen. Norweg powrócił do Polski po czterech latach i w Kontiolahti rozpocznie swój trzeci sezon z "nową" ekipą.
W rozmowie z WP SportoweFakty 42-letni szkoleniowiec zdradził kulisy przygotowań do zimy. Torgersen patrzy z nadzieją na nadchodzące miesiące, zachowując przy tym chłodną głowę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Co za figura! Piękna dziennikarka poleciała na wakacje
Mateusz Wasiewski, dziennikarz WP SportoweFakty: Jak podsumowałby trener miniony okres przygotowawczy?
Tobias Torgersen, trener polskiej kadry narodowej kobiet: Zrealizowaliśmy większość założeń. Standardowo łączyliśmy zgrupowania w Polsce i zagranicą. Najdłuższy obóz przepracowaliśmy w Lillehammer.
Nie obyło się bez drobnych problemów zdrowotnych zawodniczek, choć, patrząc całościowo, nasz zespół ominęły bardzo długie przerwy związane z poważnymi kontuzjami. Urazy są jednak czasem nieuniknione w grupie, która przez pół roku cały czas trenuje. Uważam, że jako drużyna poczyniliśmy kolejne kroki naprzód.
Czy możliwe jest porównanie tegorocznych przygotowań z tymi ubiegłorocznymi?
Nie zrobiliśmy niczego nowego, nie wprowadziliśmy żadnych dużych zmian. Zwiększyliśmy nieco objętość treningową. Dziewczyny pracowały z bardzo dużą jakością, szczególnie na wysokiej intensywności. Podchodziły do każdej jednostki treningowej profesjonalnie. Widać w tym obszarze postęp w całej grupie.
Oczywiście kontynuowaliśmy pracę zarówno nad formą fizyczną, jak i strzelaniem. Od początku naszej pracy Anna Mąka i Natalia Sidorowicz były najszybszymi strzelczyniami w zespole. Obecnie mam poczucie, że pozostałe dziewczyny są znacznie bliżej nich niż w poprzednich sezonach.
W ubiegłym roku Natalia poczyniła ogromne postępy w tym elemencie. W tym ma się ustabilizować na tym poziomie. Zmieniła kolbę, przyzwyczajenie się do nowej nie jest oczywiste. Natalia to jednak typ osoby, która lubi wychodzić ze strefy komfortu, próbować nowych rzeczy.
Nad stabilizacją dyspozycji fizycznej oraz strzeleckiej pracowała też Joanna Jakieła. Ona cały czas się rozwija, wszyscy znamy jej maksymalny potencjał. W minionym sezonie pokazała, że potrafi rywalizować z najlepszymi, ale brakuje jej regularności. Mam nadzieję, że przełoży pracę, którą wykonała w tym elemencie, na zimę.
Wspomniał trener o drobnych problemach w zespole. Czy mogą one mieć wpływ na początek sezonu?
Tak, choć liczę, że jak najmniejszy. Daria miała problemy z plecami. Gdy jednak nie była z zespołem, to indywidualnie wykonywała dobrą pracę. Anna Mąka zmagała się z drobnymi kłopotami zdrowotnymi, ale ostatnie zgrupowania poszły po jej myśli.
Kamila Żuk miała problemy związane z zachorowaniem na koronawirusa. Dość długo wracała do zdrowia, nie pracowała na wysokiej intensywności. Do pełnych treningów powróciła w Lenzerheide. Pewnie więc nieco później wejdzie na najwyższe obroty w Pucharze Świata. Natalia z kolei skręciła staw skokowy na końcu zgrupowania w Szwajcarii. To nie było jednak nic groźnego.
Jak przebiegł ten obóz? To mógł być dość istotny punkt w waszym planie treningowym.
Jednym z głównych powodów treningów w Szwajcarii są przyszłoroczne mistrzostwa globu. W poprzednim sezonie mieliśmy dość negatywne doświadczenia związane z tym miejscem. To był nasz najgorszy weekend Pucharu Świata 2024/2025. Chcieliśmy dobrze zapoznać się z terenem, zaadaptować się do treningów na wysokości, zbudować pewność siebie.
Nie mogę nie zapytać o cele na sezon. Co trenera usatysfakcjonuje?
Głównym celem jest utrzymanie pozycji w czołowej dziesiątce Pucharu Narodów. Zagwarantuje nam to przede wszystkim kwotę pięciu zawodniczek na igrzyska olimpijskie 2026.
Tak, w poprzednim sezonie też byliśmy w dziesiątce, więc ktoś może powiedzieć, że moje podejście jest pasywne, asekuracyjne i powinniśmy mierzyć jeszcze wyżej. Należy jednak spojrzeć na zespoły, które są przed nami.
Patrząc na ich zasoby, poziom profesjonalizmu, mówienie o wyższych celach byłoby przesadzone. Jesteśmy w nieco innej kategorii, jeśli chodzi o inwestycje w dyscyplinę. Oczywiście jednak zawsze chcemy zawalczyć i wygrać z mocnymi krajami! Zrobimy wszystko, co w naszej mocy.
Czy możemy spodziewać się walki o czołową dziesiątkę w indywidualnych startach?
Na pewno stać na to Kamilę, Joannę, Annę czy Natalię. Niezwykle też bym się cieszył, gdyby w biegu masowym wystąpiły cztery dziewczyny. Każda z nich może to zrobić.