Łukasz Witczyk: Za biathlonową reprezentacją Polski miesiące ciężkich przygotowań do sezonu. Byłyście już na kilku obozach, trenowałyście między innymi w Obertillach i Ramsau. Jak możesz podsumować dotychczasowe przygotowania?
Weronika Nowakowska Ziemniak: Jestem zadowolona z wykonanej pracy. Dużo czasu poświęciłam na trening siłowy i widzę znaczne postępy. Reszta wydaje się być na bardzo wysokim poziomie, no może poza strzelaniem, które wciąż nie zawsze jest idealne, ale pracuję nad tym.
Trenowałaś wraz z reprezentacją w specjalnym tunelu w Niemczech. Co możesz powiedzieć o tej formie treningu?
- Cieszę się, że trener wybrał taką formę treningu w miesiącach kiedy zwykle nie mieliśmy okazji trenować na nartach (czerwiec, wrzesień). Im szybciej oswoimy się ponownie z nartami, tym więcej mamy czasu na szlifowanie niuansów technicznych.
W poprzednim sezonie notowałaś dobre wyniki, ale do szczęścia zabrakło chyba miejsca na podium. Co twoim zdaniem jest potrzebne, byś zakończyła zawody Pucharu Świata na podium?
- W odpowiedzi na twoje pytanie na pierwszym miejscu postawiłabym na cierpliwość. Rzeczywiście w dwóch poprzednich sezonach był potencjał na pokazanie czegoś więcej, ale zawsze czegoś zabrakło: koncentracji na strzelnicy, spokoju, dobrego smarowania w danym dniu, zdrówka a czasem po prostu szczęścia. Muszę być cierpliwa, myśleć optymistycznie i nadal ciężko pracować a najlepsze wyniki przyjdą w najodpowiedniejszym momencie.
Najważniejszą imprezą przyszłego sezonu są igrzyska olimpijskie. Stać was zaróno na medale indywidualne, jak i w sztafecie. W zeszłym roku było blisko miejsc na podium PŚ w tej konkurencji, jednak zawsze czegoś brakowało. Jak oceniasz wasze szanse w sztafecie i kto może być najgroźniejszym rywalem.
- Jesteśmy w tej chwili znaczącą ekipą w biathlonowym światku. Szanse oczywiście są ale nie należy wieszać medali na szyi przed ich zdobyciem. Róbmy swoje a jak przyjdzie wynik, będziemy się wspólnie wszyscy cieszyć! Lista rywalek jest dość długa ale oczywiście do najgroźniejszych nacji zaliczyłabym Norwegię, Francję, Niemcy, Rosję i Ukrainę, nie bez szans są również Białorusinki.
W niektórych biegach sztafetowych słabą stroną jest strzelanie. Pewnie w trakcie przygotowań spędziłaś wraz z koleżankami sporo czasu na strzelnicy?
- Ze smutkiem muszę stwierdzić, że nie do końca jestem zadowolona z przygotowania strzeleckiego. Mamy wprawdzie bardzo dobrego trenera od przygotowania funkcjonalnego - Adama Kołodziejczyka, ale tym strzelaniem nikt się szczególnie nie zajmuje. Polski Związek Biathlonu zaprosił do współpracy Pana Krzysztofa Rymskiego, świetnego trenera strzelectwa i uważam to za bardzo pozytywny i dobrze rokujący na przyszłość ruch. Niemniej jednak trener ten nie zna specyfiki strzelania biathlonowego i dopiero się z nią zaznajamia. W związku z tym nie czuje się gotowy na głębsze zmiany, a w mojej opinii powinny być one zaprowadzone. Nie mam jednak o to żalu.
Jak oceniasz trasy w Soczi? W zeszłym sezonie w zawodach PŚ w sztafecie zajęłyście czwarte miejsce. Z kolei zwycięstwo odniosła tam Magdalena Gwizdoń. Trasa w Soczi należy do pani ulubionych, czy niekoniecznie?
- Absolutnie nie należy do moich ulubionych, do teraz próbuje się oswoić z myślą, że trzeba będzie podjąć olimpijskie zmagania na tak ekstremalnie trudnej trasie. Nie mniej jednak trasa będzie taka sama dla wszystkich... Skoro nie mamy mocy by ją zmienić, trzeba spróbować maksymalnie dobrze się "pod nią przygotować".
Po sukcesach na MŚ głośno zrobiło się o biathlonie. Czy to miało jakiś wpływ na poprawę sytuacji tego sportu w naszym kraju?
- Wzrosła popularność biathlonu i wzrasta nadal ,co mam nadzieję przełoży się na większą ilość chętnych uprawiających ten trudny ale jakże ciekawy sport.
W kadrze narodowej znajduje się Kinga Mitoraj. Monika Hojnisz pokazała, że młode zawodniczki stać na dobre rezultaty. Czy Kinga ma szansę pójść w jej ślady?
- Trudno mi oceniać Kingę, jest znacznie młodsza w związku z czym odstaje nieco od grupy, choć przyznać należy, że ta grupa jest nie byle jaka. Na pewno jak na swój wiek dobrze strzela, a jak będzie się rozwijała jej kariera będziemy mogli się już wkrótce przekonać.
Jaka jest obecnie sytuacja biathlonu w Polsce? Wiadomo, że po odejściu Tomasza Sikory kadra mężczyzn ma zdecydowanie ciężej.
- W tym roku jest znacznie lepiej niż w ubiegłym. Do centralnie szkolonej, sześcioosobowej grupy kobiet dołączono dwóch mężczyzn - Łukasza Szczurka i Krzysztofa Pływaczyka. Są bardzo zaangażowani w trening i mam nadzieję ,że ich ciężka praca da efekt w zimie.
Przez wiele lat byłyście w cieniu Tomasza Sikory. Teraz to jednak na was skupia się uwaga polskich kibiców i mediów. Ciężej się startuje z tą świadomością?
- Prawdę powiedziawszy nie myślę o tym. Na pewno przybywa nam kibiców, ich energia nas niesie i to jest bardzo pozytywne zjawisko, a że oczekiwania rosną to normalne. Nie należy się jednak za bardzo nad tym skupiać, trzeba robić swoje.