Joanna Jakieła robi systematyczne postępy. Już jest jedną z liderem reprezentacji Polski. Formą błysnęła latem, gdy zdobyła mistrzostw Polski i prezentowała wysoką dyspozycję. Jak sama mówi, to ją bardzo pozytywnie nastroiło przed rywalizacją w Pucharze Świata w biathlonie.
Szybko przyszedł jednak zimny prysznic. - Czułam latem, że zrobiłam postęp. Chciałam w Pucharze Świata pokazać, co potrafię, ale nie wyszło. Pierwszy start sprowadził mnie na ziemie i teraz jest już chłodna głowa - powiedziała reprezentantka Polski.
W Hochfilzen w biegu pościgowym była 21. Awansowała o blisko dwadzieścia pozycji. Był to jej najlepszy rezultat w karierze.
ZOBACZ WIDEO: Afera w polskiej kadrze. Trener z zawodniczką do dziś nie porozmawiali
- Strzelanie złożyło się bardzo dobrze. Były dwa pudła na przedostatniej strzelnicy były. To głupia wpadka moja. Na ostatnie strzelanie zresetowałam myśli i zero wpadło. Na trasie nie czułam się super, ale wystarczająco, by powalczyć z innymi - dodała.
Jakieła cieszy się z osiąganych rezultatów. - Widać postęp, bo nawet jak się nie czuje dobrze na trasie, nie ma świeżości i formy, to i tak da się powalczyć z innymi dziewczynami. Wtedy nie tylko strzelanie nas ratuje, ale również biegiem możemy coś zrobić - stwierdziła.
- Dużo mogę dać od siebie w biegu, ale nie potrafię jeszcze się ustabilizować na strzelnicy. Jeśli to mi się uda, to wyniki też będą bardziej ustabilizowane - zakończyła.