Podczas igrzysk olimpijskich w Soczi trenerem biathlonowej reprezentacji Rosji kobiet był Wolfgang Pichler. To pogrąża doświadczonego szkoleniowca, który obecnie pracuje ze szwedzkimi biathlonistami. Po blisko czterech latach od igrzysk za doping zdyskwalifikowano Olgę Zajcewą, Janę Romanową i Olgę Wiłuchinę. Wszystkie startowały w sztafecie, która finiszowała na drugim miejscu.
Zgodnie z komunikatem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, trenerzy prowadzący zdyskwalifikowanych sportowców nie będą mogli zostać akredytowani na igrzyska olimpijskie w Pjongczang. To efekt systemowego programu dopingowego, którym państwo wspierało rosyjskich sportowców.
W gronie tym znalazł się właśnie Pichler, choć sam szkoleniowiec nie zgadza się z karą i utrzymuje, że jest niewinny. - Wszystko działo się ponad naszymi głowami. Jeśli Międzynarodowy Komitet Olimpijski nie pozwoli mi na wyjazd na igrzyska olimpijskie, to będę się odwoływał do Sportowego Sądu Arbitrażowego w Lozannie - przyznał szkoleniowiec cytowany przez serwis biathlon.pl.
Szwedzi pod wodzą Pichlera czynią systematyczne postępy i uznawani są za czarnego konia igrzysk olimpijskich w Pjongczang. Brak trenera może im sprawić dużo problemów. Impreza w Korei Południowej rozpocznie się 9 lutego i potrwa do 25 lutego.
ZOBACZ WIDEO: Dziennikarze WP SportoweFakty: Rosjanie absolutnie zasłużyli na wyrzucenie z igrzysk
może ktoś sprawdzi?