Międzynarodową Unią Biathlonu (IBU) wstrząsnął ogromny skandal. Najważniejsi jej działacze podejrzewani są przez służby o zatajanie dopingowych wpadek przez rosyjskich sportowców. Na przestrzeni lat takich przypadków miało być aż 65, co pokazuje tylko skalę procederu.
Rosjanie przez długi czas dbali o dobre kontakty z prezydentem IBU, Andersem Bessebergiem. 72-letni Norweg często był zapraszany na wschód Europy na polowania, gdzie ustalane były szczegóły kolejnych manipulacji przy dopingowych próbkach. Do tego Besseberg miał korzystać z usług prostytutek, które były podstawione przez rosyjską federację biathlonową.
Zdaniem byłych działaczy IBU, wkrótce na jaw wyjdą kolejne szczegóły afery w Międzynarodowej Unii Biathlonu. Besseberg zrezygnował już z zajmowanego stanowiska, ale sam odpiera wszystkie zarzuty. Z federacji odeszła również sekretarz generalna, Nicole Resch, która także jest zamieszana w aferę.
Besseberg biathlonowym światkiem zarządzał od 1992 roku. Od siedmiu lat ściśle współpracuje z Rosjanami. Działał na ich rzecz nawet wtedy, gdy WADA rekomendowała, by w tym kraju nie odbywały się żadne mistrzowskie imprezy. IBU przyznało rosyjskiej Tjumeni prawo organizacji MŚ w 2021 roku. Decyzję tę ostatecznie cofnięto.
Norweski działacz jest podejrzewany też o przyjęcie 100 tysięcy euro łapówki. - O korupcji w IBU nie chcę się wypowiadać. Prawdopodobnie niedługo dowiemy się więcej na ten temat. Mogę tylko powiedzieć, że Besseberg ma spore kłopoty - powiedział Igor Tichonow, były wiceprezydent IBU.
Odejście Besseberga może pozytywnie wpłynąć na biathlon. Zdaniem byłych działaczy IBU - w tym Tichonowa - Norweg działał destrukcyjnie na rozwój dyscypliny. Częściej kierował się własnymi interesami niż dobrem sportu.
ZOBACZ WIDEO Kamil Stoch: Wiele razy nam coś obiecywano, a później o tym zapominano