16-latek z Norwegii wprawił kibiców w osłupienie. Jakob Ingebrigtsen przyszłą gwiazdą biegów?

PAP / Heiko Junge/NTB
PAP / Heiko Junge/NTB

Kiedyś pokonanie jednej mili poniżej czterech minut było uznawane za coś niemożliwego. Aż przyszedł Roger Bannister. Teraz z tą granicą uporał się 16-latek. To talent czystej wody, który ma się od kogo uczyć. Jego bracia są mistrzami Europy.

To był dość niecodzienny widok. Z bezpieczną przewagą do mety zmierzał Thiago do Rosario Andre. Większość kibiców nie patrzyła jednak na to, jak Brazylijczyk cieszy się z sukcesu. Skupiali się oni bowiem na zawodniku, który był kilkadziesiąt metrów za zwycięzcą biegu na jedną milę podczas mityngu Diamentowej Ligi w amerykańskim Eugene. Nerwowo spoglądali na zegar, gdy zbliżał się do mety. Wreszcie oficjalne wyniki i potwierdzenie. Udało się! Fani zaczęli wiwatować na cześć biegacza, który zajął... dopiero jedenaste miejsce. Był jednak ku temu wyjątkowy powód.

Wspomnianym zawodnikiem był 16-letni Jakob Ingebrigtsen. 3:58.07 - to jego wynik na jedną milę, uzyskany w debiucie na tym dystansie (27 maja br.). Młody Norweg ustanowił tym samym dwa rekordy świata.

Po pierwsze został najmłodszym zawodnikiem w historii, który pokonał jedną milę (1609 m) poniżej czterech minut. Dokonał tego, mając 16 lat, 8 miesięcy i 8 dni. Wymazał z tabel "zakurzony" 53-letni rekord Amerykanina Jima Ryuna. Ten ostatni w 1964 r. - miał wówczas 17 lat i 38 dni - uzyskał wynik 3:59. Został później wicemistrzem olimpijskim w Meksyku (1968 r.) na 1500 m, a po zakończeniu kariery przez ponad 10 lat zasiadał w Kongresie USA.

Z pierwszego rekordu wynika drugi. Ingebrigtsen jest obecnie najszybszym biegaczem wśród 16-latków na jedną milę. Poprzednie osiągnięcie było zdecydowanie słabsze (4:06.7), ale za to widniało w tabelach od 1972 r.

ZOBACZ WIDEO Joanna Jędrzejczyk w #dzieńdobryWP: Czuję, że jestem w szczytowej formie

Kiedyś była to nieosiągalna granica

Bieg na jedna milę nie jest konkurencją, która znajduje się w programie igrzysk olimpijskich, mistrzostw świata czy Europy. Ma jednak w sobie coś magicznego. W latach 50. ubiegłego wieku wielu śmiałków usiłowało przebiec 1609 m poniżej czterech minut. Nikomu to się nie udawało. Aż przyszedł Roger Bannister, który 6 maja 1954 r. w Oxfordzie osiągnął wynik 3:59.4. Uznano to wówczas za epokowe wydarzenie.

W późniejszych latach biegacze mocno wyśrubowali rekord świata na tym dystansie (obecnie wynosi 3:43.13, ustanowił go w 1999 r. Hicham El Guerrouj), a obecnie wynik poniżej czterech minut jest dla zawodników z elity czymś oczywistym. Pamiętajmy jednak, że mówimy o 16-latku, który dopiero stawia pierwsze kroki wśród seniorów.

Zobacz, jak Ingebrigtsen przeszedł do historii podczas mityngu w Eugene.

- To niesamowite uczucie. Czułem się naprawdę silny, pobiegłem dobrze taktycznie, stałym tempem. Miałem też dobry finisz - mówił uradowany 16-latek. Od samego początku nie pchał się do przodu, tylko pilnował swojego tempa. To okazało się strzałem w dziesiątkę. Po biegu mógł poczuć się jak gwiazda. Stanął przed główną trybuną stadionu Hayward Field w Eugene i cieszył się razem z kibicami. Towarzyszył mu inny zawodnik, który pokazywał palcem na Jakoba, jakby chcąc przekazać kibicom: - Patrzcie, tu jest przyszły król biegów średniodystansowych!

Rodzinny team biegowy

Ten biegacz - fanom lekkoatletyki doskonale znany, choćby z powodu charakterystycznego wąsa - to dla Jakoba wzór do naśladowania i mentor. Mowa o starszym o dziewięć lat bracie Henriku Ingebrigtsenie (który we wspomnianym biegu był trzeci). Ale to nie koniec rodzinnych wątków. Znakomitym średniodystansowcem jest także kolejny z braci Ingebrigtsenów, 24-letni Filip. A trenerem całej trójki jest ich ojciec Gjert Ingebrigtsen.

Ktoś mógłby pomyśleć, że głowa rodziny niegdyś odnosiła sukcesy w biegach i w ten sposób zaraziła swoich synów pasją. Wcale tak nie było. - Rodzice byli rybakami i rolnikami. Biegaczami zostaliśmy przypadkowo - tłumaczy Henrik, najstarszy z braci. Gdy on i Filip zaczęli trenować w czasach szkolnych, ich ojciec nie miał zbyt wielkiego pojęcia o lekkoatletyce. Bardzo chciał im jednak pomóc w osiąganiu dobrych wyników. Przyswajał wiedzę, aż w końcu został ich trenerem. - My biegaliśmy, a on się uczył. To inteligentny facet, przeczytał wszystkie książki i porozmawiał z wszystkimi właściwymi ludźmi. Razem spróbowaliśmy różnych rzeczy, a jak kilka razy nam się nie udało, to wracaliśmy do tego, co wypracowaliśmy - mówi Henrik Ingebrigtsen.

NA DRUGIEJ STRONIE PRZECZYTASZ M.IN., DLACZEGO JAKOB NIE ZOSTAŁ PIŁKARZEM I KIEDY ZAMIERZA POPRAWIĆ SWÓJ REKORD NA JEDNĄ MILĘ
[nextpage]
Lista sukcesów rodziny z Sandnes jest długa. Te najbardziej spektakularne to złote medale mistrzostw Europy na 1500 m. Henrik wywalczył tytuł w Helsinkach (2012 r.), zaś cztery lata później w Amsterdamie powtórzył to Filip (Henrik zdobył w tym biegu brąz). - Wygląda na to że, ich młodszy brat ma taki sam potencjał. O ile nie większy - czytamy na stronie międzynarodowej federacji lekkoatletycznej (IAAF).

Jakob także ma już w kolekcji złoto mistrzostw Europy, ale w biegach przełajowych. W grudniu 2016 r. na Sardynii (Chia) dokonał niesamowitej sztuki. Mając 16 lat i niespełna trzy miesiące, zwyciężył w kategorii do lat 20. Po tym sukcesie IAAF wybrała go lekkoatletą miesiąca.

Zobacz, jak Ingebrigtsen zwyciężył w przełajowych ME.

Młody rekordzista przyznaje, że sukcesy braci zainspirowały go do biegania. - Powiedziałem sobie: "też chcę to robić". Zawsze trenowałem w tym samym miejscu co oni, ale razem pracujemy od trzech lat - podkreśla Jakob, który wcześniej grał także w piłkę nożną i biegał na nartach. Henrik na wspomnienie tego tylko się uśmiecha: - W tych sportach był bezużyteczny! On jest urodzony do biegania, to proste.

Wszystkich utwierdził w tym przekonaniu, gdy jako 10-latek przebiegł 8 kilometrów poniżej 30 minut.

Od braci się uczy i... z nimi walczy

Jakob ceni sobie rady starszych braci. - Największą rzeczą, której się od nich nauczyłem, to nastawienie mentalne. Zawsze musisz iść na całość i wierzyć w siebie. Naciskać aż do ostatnich metrów - wyjaśnia najszybszy 16-latek w biegu na jedną milę.

- Jego punkt wyjścia jest lepszy od mojego i Filipa, bo my popełniliśmy kilka błędów, a on może się na nich uczyć - przyznaje najstarszy z braci. Wymienia choćby jedną z pomyłek treningowych: gdy w maju za bardzo skupiał się na pracy nad szybkością i ćwiczył głównie na bieżni, ograniczając liczbę pokonywanych miesięcznie kilometrów, to w sierpniu - gdy startował w najważniejszej imprezie - brakowało mu energii i wytrzymałości.

Bracia jednak nie tylko współpracują, ale przede wszystkim rywalizują. Przez ostatnich sześć tygodni trenowali na obozie w miejscowości Flagstaff w Arizonie. Tam do sparingów dochodziło na każdym kroku. - Zawsze chodzi o to, że musi być wygrany i przegrany. Zawsze! - śmieje się Henrik.

W sieci można zobaczyć film z ich "zawodów" na bieżni, na 3000 m. Wygrał najstarszy z Ingebrigtsenów.

Czy Jakob wyrośnie na wielką gwiazdę biegów? Czy będzie wygrywać na średnich dystansach z zawodnikami z Afryki? Na te pytania na razie odpowiedzi nie znamy. Ojciec norweskich biegaczy trochę obawia się o medialne zamieszanie wokół Jakoba. Martwi go też napięty kalendarz startów 16-latka.

Kolejny rekord już wkrótce?

W najbliższą niedzielę (4.06.) weźmie on udział w Miglio di Roma, czyli biegu na milę ulicami Rzymu. 7 czerwca wystartuje w Kristiansand Grand Prix (na 5000 m), zaś 15 czerwca na mityngu Diamentowej Ligi w Oslo. - Musimy uważać. To, co wydarzyło się za oceanem, trzeba "skonsumować" i fizycznie, i psychicznie. Ale w Rzymie być musimy - podkreśla Gjert Ingebrigtsen. Muszą, bo braci zobowiązuje do tego umowa z Nike.

Latem także powinno być głośno o biegaczach z Norwegii. Henrik i Filip powalczą na mistrzostwach świata w Londynie na 1500 m. Jakob na razie ma inny cel - lipcowe mistrzostwa Europy do lat 20 w Grosseto.

19 września Jakob Ingebrigtsen skończy 17 lat. Steve Cram, legenda biegów (mistrz świata i Europy na 1500 m), już może się obawiać. To do Brytyjczyka należy bowiem najlepszy wynik na jedną milę w kategorii 17-latków (3:57.43). Jeśli Norweg nadal będzie czynić takie postępy, to nie powinien mieć żadnych problemów z poprawieniem tego rekordu.

Może nawet nie będzie czekać do jesieni. - Jeszcze szybciej pobiegnę w Oslo - zapowiada rewelacyjny 16-latek, mając na myśli bieg na milę podczas Bislett Games w stolicy Norwegii. 15 czerwca o godz. 20.30 warto będzie poświęcić kilka minut, by zobaczyć go w akcji.

ZOBACZ WIDEO: Robert Korzeniowski o wpływie uprawiania sportu na nasze zdrowie