Prace nad trasami w Falun dobiegły już końca. Po raz ostatni mistrzostwa świata odbyły się tam w 1993 roku, jednak przynajmniej część odcinków, na których toczyć się będzie rywalizacja za ponad dwa lata, będzie już zupełnie inna. Modyfikacji uległy także te fragmenty dostępnych tras, na których co roku odbywają się zawody Pucharu Świata.
Żelaznym punktem etapu stanowiącego prolog zawodów FIS World Cup Final jest podbieg pod Moerdarbacken. Wspinaczka ta jest na tyle trudna, że najlepsi otrzymują nawet tytuły króla i królowej tego wzniesienia. Teraz narciarzy czekać będzie już nie tylko pokonanie trasy z dołu na górę, ale i droga w przeciwną stronę. Zdecydowanie najistotniejszą nowością w Falun jest bowiem zjazd liczący aż 670 metrów, który wytyczono równolegle do Moerdarbacken.
- Nowe trasy, w tym ten zjazd, będą największą atrakcją dla widowni - uważa Tomas Jons, dyrektor komitetu organizacyjnego zawodów pucharowych i mistrzostw świata. - Różnice między poszczególnymi narciarzami na tych 670 metrach jazdy w dół mogą wynieść nawet dziesięć sekund. To dużo. Z reguły najtrudniejsze technicznie zjazdy są z dala od stadionu. U nas zarówno Moerdarbacken jak i zjazd będą naprzeciwko widzów. Będzie widać, jak jedni narciarze jeszcze biegną w górę, a inni już udają się na dół. Nie wątpię, że organizatorzy w innych miastach także będą chcieli mieć coś podobnego.
Nowy zjazd przejdzie chrzest bojowy już w styczniu, gdy w Falun odbędą się mistrzostwa Szwecji. Odcinek ma być wykorzystany także przy okazji zawodów o Puchar Świata. - Czekamy już na możliwość przetestowania tych tras - mówi Vidar Lofshus, trener Norwegów. - Nie widziałem jeszcze tego zjazdu, ale wygląda na to, że udało im się w Falun sprawić, że ich wymagające trasy będą jeszcze trudniejsze.
na Instagramie 
na Facebooku 
