Trzymam kciuki za Justynę, bo może zostać bez pieniędzy - rozmowa z Edwardem Budnym

Newspix / TOMASZ MARKOWSKI
Newspix / TOMASZ MARKOWSKI

Aż trudno w to uwierzyć, że słaby start podczas zbliżających się mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym może pozbawić Justynę Kowalczyk stypendium pobieranego z ministerstwa sportu.

To nie wszystko. Brak wyniku może zniechęcić sponsorów. Przed czarnym scenariuszem ostrzega legendarny, polski szkoleniowiec.

Edward Budny to trener, który o biegach narciarskich wie wszystko. To on poprowadził Jana Staszela (1974 w Falun) oraz Józefa Łuszczka (1978 w Lahti) do medali mistrzostw świata. Już za kilka dni (18 lutego) nota bene w... Falun rozpoczynają się najważniejsze zawody tegorocznego sezonu w narciarstwie klasycznym. Czy Justyna Kowalczyk przywiezie medal z MŚ? - to pytanie zadają sobie polscy kibice.
[ad=rectangle]
Edward Budny: Rozmowa ze mną nie będzie optymistyczna.

Marek Bobakowski: Jeszcze nie wie pan, o co chcę zapytać...

- Zdziwiłbym się, gdyby nie o Justynę. Dlatego powtarzam: optymizmu nie będzie.

Czyli na medal nie możemy liczyć?

- Wie pan, to jest sport, różne sytuacje mogą się wydarzyć, zawsze możemy mieć tak zwany "fuks". Jednak skupmy się na analizie tego, co Justyna pokazała w tym sezonie.

Nie bardzo jest o czym dyskutować?

- No właśnie. Nie da się zdobyć medalu w mistrzostwach świata bez udanych startów, regularnych startów dodam, w Pucharze Świata. To jest niemożliwe. Gdyby Justyna zdobyła złoto w Falun, to głowę daję, że Skandynawowie wysnuliby teorię spiskową, że... Chyba nie muszę dosłownie mówić o co mi chodzi.

Ma pan na myśli niedozwolone wspomaganie?

- To pan powiedział. Każdy kibic doskonale wie, co mam na myśli. Dlatego uważam, że medalu niestety nie będzie. Dodam jeszcze, aby nie było niedopowiedzeń. To Skandynawowie wysnują taką teorię. Nie będzie miała ona nic wspólnego z rzeczywistością.

Wysokie miejsce?

- O, i zaczynamy rozmawiać na odpowiednim poziomie. Tak, wysokie miejsce jest możliwe, zwłaszcza w sprincie indywidualnym, a bardziej nawet drużynowym. Wie pan dlaczego wysokie miejsce jest dla Justyny ważne?

Bo może stracić stypendium?

- Dokładnie. Jest to teoretycznie możliwe. To by się narobiło, Justyna bez finansowania ze strony ministerstwa.

Ma sponsorów. Dałaby sobie radę.

- No właśnie, finansowanie z ministerstwa to jeszcze pół biedy, ale możemy się założyć, że sponsorzy również szybko się ulotnią. Wiem pan jakie problemy z pozyskaniem sponsorów ma Kamil Stoch, który jest cały czas na szczycie? Przegrywająca ciągle Justyna to nie jest najlepsza promocja. Jej team pewnie by się rozpadł.

To oznaczałoby, że jednak nie wystartuje podczas igrzysk olimpijskich w 2018. A zapowiedziała niedawno, że chce tam jechać.

- Możliwe, że finansowo wszystko by się posypało i ze startu w Pjongczangu nic by nie wyszło. Dlatego tak mocno trzymam kciuki za to, aby miała stypendium. To cholernie ważne.

Skoro już teraz jest problem z formą, to jest sens męczyć się jeszcze trzy lata?

- Wyczuwam ironię. Specjalnie zadaje pan tak prowokacyjne pytania. Tak, jest sens. Przypomnijmy sobie Marit Bjoergen. Mistrzostwa świata w Libercu w 2009 roku zakończyły się jej totalną klapą. Najlepsze jej miejsce indywidualnie? Dziewiąte. Wyjechała z Liberca z płaczem, zgrzytała zębami, była załamana. I co? Zmieniła metody treningowe i teraz rządzi światową czołówką.

W ostatniej rozmowie ze portalem SportoweFakty.pl, Bernadeta Bociek-Piotrowska powiedziała, że wiek Justyny nie jest problemem. 35 lat to nie jest dużo?

- Popieram te słowa. Wiek to żaden problem, w wieku 35 lat można śmiało myśleć o zwycięstwach. Justyna potrzebuje jednak tego, co zrobiła sześć lat temu Bjoergen. Zmiany przygotowań. Drastycznych. Trzeba przejść z katorżniczej pracy, na efektywność. Podkreślam jednak, że ta zmiana nie może polegać na odpuszczeniu Pucharu Świata. To się nie uda. Trzeba startować przez cały sezon, aby być w odpowiedniej formie na ten najważniejszy bieg w roku.

To pierwsza część rozmowy z Edwardem Budnym. Wkrótce w serwisie SportoweFakty.pl pojawi się druga część. Tym razem legendarny trener opowie, jak wygląda szkolenie następców Justyny Kowalczyk. "Wie pan, że dziecko mieszkające w Zakopanem nie ma możliwości podjęcia treningów biegowych?" - niech to zdanie będzie zachętą do odwiedzenia naszego serwisu.

Źródło artykułu: