Informacja ta rzuca kolejny cień podejrzeń na norweskich biegaczy. Zgodnie z założeniem gigantyczna ciężarówka serwisowa miała służyć Norwegom do przygotowania sprzętu i odpoczynku zawodnikom. Taka była oficjalna wersja, którą przekazywała norweska federacja. Tajemnica ciężarówki była pilnie strzeżona, a żadna z postronnych osób nie miała do niej wstępu.
Do sensacyjnych informacji dotarli dziennikarze norweskich gazet "Aftenposten" i "Adresseavisen". Z informacji przez nich uzyskanych, w ciężarówce zamontowane były również specjalne inhalatory. Były one używane przez zawodników przed startem i po każdym biegu sprinterskim. Zawodnicy cierpiący na astmę otrzymują lekarstwa na tę chorobę. Inni wdychają opary wody z solą, co pozwala oczyścić drogi oddechowe.
- Nie jest tajemnicą, że w ciężarówce używałem leku na astmę. Co robili inni, tego nie wiem. Nie mam zamiaru tego utrzymywać w tajemnicy. Nie jest to powszechne, ale po sprintach czy prologu robimy to. Wtedy jest wskazane, abym wziął coś na uspokojenie reakcji astmatycznej - przekazał na łamach "Aftenposten" Oystein Pettersen, jeden z norweskich biegaczy.
Zabiegi te nie są zakazane przepisami. Jednak właśnie tego tematu dotyczyło śledztwo w sprawie stosowania zakazanych środków przez Martina Johnsruda Sundby'ego. Wykryto u niego zbyt duże ilości leków na astmę.
Działania te zostały skrytykowane przez norweskie kluby biegowe. - To nie jest naszą kulturą sportu. Przez wiele pokoleń norweskie biegi były oparte na uczciwości i otwartości - przyznał prezes klubu Lyn Ski Geir Moe.
ZOBACZ WIDEO Zobacz show Kamila Grosickiego. Dwie bramki! [ZDJĘCIA ELEVEN]