Choć Peru to kraj położony w Andach, gdzie wysokich gór nie brakuje, nie ma tam bogatych tradycji narciarskich. Dodajmy, że najwyższym szczytem jest Huascaran (6768 m n.p.m.).
To sprawiło, że pochodzący z tego państwa Jamie Huerta, pierwszy raz założył narty na nogi w 2014 roku, kiedy przeprowadził się do Finlandii.
- W Peru trzeba wejść na wysokość 5000 m n.p.m., żeby móc jeździć na nartach. Powietrze jest tak rozrzedzone, że nie można nawet prawidłowo się poruszać - powiedział Huerta w rozmowie z portalem is.fi.
ZOBACZ WIDEO: Oberstdorf 2021. Zwykła maseczka na MŚ nie wystarczy. "To jest wymóg konieczny"
W Peru nie ma związku narciarskiego. Nie stanowiło to przeszkody dla Roberto Carcelena, który reprezentował ten kraj na igrzyskach olimpijskich w Vancouver (2010) oraz Soczi (2014). Teraz w jego ślady poszedł Jamie Huerta.
38-latek na co dzień mieszka w Finlandii, gdzie jest pracownikiem tartaku w Varkaus. Mógł zadebiutować już w Seefeld, ale został zbyt późno zgłoszony do zawodów i marzenia o starcie musiał odłożyć na później - dokładniej o dwa lata.
W sezonie 20/21 Huerta zaliczył raptem trzy starty - najlepszy wynik osiągnął w biegu na 10 km w fińskiej Imatrze, gdzie był 32. W 2019 roku zajął 18. pozycję w 50-km maratonie w Lahti. Ściga się także na nartorolkach.
Peruwiańczyk trenuje po 16 godzin tygodniowo. Do pracy stara się jeździć na rowerze, a w okresie letnim wykorzystuje do treningu nartorolki. - W Peru myślę, że nie jestem znany, ale w Leppaevirta otrzymałem duże słowa wsparcia - powiedział.
Wsparli go nie tylko mieszkańcy miejscowości, w której trenuje, ale także jego pracodawca. To głównie dzięki niemu Huerta pojechał do Oberstdorfu. Szef tartaku wypłacił mu premię, zawodnik będzie także otrzymywał pełne wynagrodzenie podczas pobytu na mistrzostwach.
Fińskie media informują, że od jednego z krajowych producentów otrzymał nowy zestaw nart, a w realizacji marzeń pomógł mu ponadto Sami Heiskanen i jego klub.
W środę Huerta zaliczył pierwszy start. Wziął udział w eliminacjach do biegu na 10 km stylem dowolnym. Zmagania te nie poszły jednak po jego myśli. Zajął dopiero 70. miejsce, ze stratą blisko ośmiu minut do zwycięzcy - Marka Chanlounga z Tajlandii. Dużo lepiej pobiegł chociażby 18-letni Brazylijczyk Manex Silva, który był 11., a także Boliwijczyk Timo Gronlund - 23.
"Dwa krytyczne błędy kosztowały mnie około minuty, czyli możliwe było zajęcie nawet 61. miejsca. Upadek przy prędkości 63 km/h nie był częścią mojego planu" - skomentował na Instagramie.
Jamie Huerta spełnił jednak swoje marzenie o udziale w mistrzostwach. Z całą pewnością odległa pozycja nie zniechęci go do dalszego uprawiania biegów narciarskich.
Czytaj także:
- Szwedka z największym sukcesem w karierze. Fotofinisz zadecydował o srebrze
- Norweska koalicja zajęła całe podium. W ułamku sekundy wyprzedzili Bolszunowa