Brat Tysona Fury'ego w sierpniu miał walczyć w Stanach Zjednoczonych przeciwko Jake'owi Paulowi. Jednak starcie nie doszło do skutku, a wszystko z powodów proceduralnych. Otóż Fury miał problem, by uzyskać wizę wjazdową do USA. Z podobnymi trudnościami zmagał się także Tyson Fury.
Jak poinformował "The Sun", problemy te związane są z przeszłością bokserów. Zakaz wjazdu związany jest z powiązaniami z irlandzkim szefem mafii Danielem Kinahanem. Co prawda Tyson i Tommy Fury nie mieli nic wspólnego z gangsterem, ale i tak nie mogą dostać się do USA.
- Po prostu nie możemy w tej chwili wjechać na teren Stanów Zjednoczonych. Tak już jest - powiedział Tommy Fury, którego cytuje brytyjski tabloid. To oznacza, że jeśli Tyson Fury stoczy kolejne pojedynki, to na pewno nie odbędą się one w USA. Dodajmy, że 3 grudnia Brytyjczyk zmierzy się w Londynie z Dereckiem Chisorą.
Niewiele wskazuje na to, że sytuacja szybko się zmieni. Kinahan w przeszłości prowadził bokserską agencję, ale z ustaleń mediów wynika, że nigdy nie miał do czynienia z Furym. Sprawą zajmują się prawnicy bokserów.
- Nie wiem, co się dzieje. Codziennie płacę za to swoim prawnikom. Oni to załatwiają. Prosiłem, aby jak najszybciej rozwiązali ten problem. Mam nadzieję, że tak się stanie, bo chcę przyjechać do USA nie tylko na bokserskie walki - dodał Tommy Fury.
Czytaj także:
Jednak nie dojdzie do hitu na Fame MMA? Jasna odpowiedź Murańskiego
Ukraińcy nie dowierzają. Poszło o jedno zdjęcie Usyka
ZOBACZ WIDEO: Gamrot szczery do bólu. To dlatego przegrał walkę na gali UFC