Dubois - Hrgović: niesamowita wojna i zakończenie przed czasem

Zdjęcie okładkowe artykułu: Twitter / Na zdjęciu: Daniel Dubois i Filip Hrgović
Twitter / Na zdjęciu: Daniel Dubois i Filip Hrgović
zdjęcie autora artykułu

W co-main evencie gali w Arabii Saudyjskiej doszło do starcia dwóch czołowych pięściarzy wagi ciężkiej. Daniel Dubois i Filip Hrgović stworzyli emocjonujące i wyrównane widowisko. Wiele wskazuje na to, że zwycięzcę czekają kolejne wielkie walki.

W tym artykule dowiesz się o:

Pojedynek Daniela Duboisa (21-2, 20 KO) z Filipem Hrgoviciem (17-1, 14 KO) był pierwszą odsłoną wagi ciężkiej na gali Matchroom vs. Queensberry w Rijadzie. Obaj zmierzyli się w co-main evencie i doskonale rozgrzali fanów przed starciem wieczoru z udziałem Deontay'a Wildera i Zhanga Zhilei. Jeszcze przed rozpoczęciem tego brytyjsko-chorwackiego pojedynku eksperci w większości stawiali na niepokonanego Hrgovicia.

Chorwat od lat notowany jest w ścisłej czołówce wagi ciężkiej, a w swoim rekordzie ma już kilka uznanych nazwisk. Jednak jego styl zazwyczaj był mocno taktyczny, co wiązało się z tym, że nie był zbyt efektowny. Na zupełnie innym biegunie jest Dubois. Brytyjczyk słynie z większej eksplozywności i szukania możliwości skończenia przed czasem. Ta mieszanka wzbudzała zainteresowanie fanów boksu na całym świecie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Burneika kupił dzieciom zabawkę. No i się zaczęło

Już pierwsza runda pokazała, że w tym starciu nie będzie kalkulowania. Z obu stron leciały potężne ciosy i obaj przyjęli po kilka ciosów na szczękę. To tylko rozbudziło oczekiwania na dalszą część tego pojedynku. W drugiej rundzie przewagę zaczął zyskiwać Hrgović, który ustawiał sobie Brytyjczyka lewym prostem i potem karcił go prawym sierpowym. Dubois starał się odpowiadać pojedynczymi ciosami, ale te nie robiły większego wrażenia na Chorwacie.

Trzecia runda to natomiast już inny obraz walki. Szarżą rozpoczął Dubois, a następnie kontynuował ofensywę. Brytyjczyk wyraźnie chciał sprowadzić Chorwata do defensywy i to mu się udawało. Ta taktyka była skuteczena, bowiem w ataku prezentował się dużo lepiej niż w momencie, w którym musiał bronić się przed uderzeniami Hrgovicia.

Zmiana nastawienia Duboisa przynosiła dla niego pozytywne efekty. Natomiast na twarzy Hrgovicia w czwartej rundzie pojawiło się sporo krwi, co jeszcze napędzało Brytyjczyka. Chorwat mimo poważnego krwawienia to ciągle odpowiadał i szukał swoich szans. Aczkolwiek był w delikatnym odwrocie.

Kolejne rundy to prawdziwa wojna na wyniszczenie. Obaj pięściarze postawili na ofensywę i oglądało się to znakomicie. Co więcej, jak na wagę ciężką nie jest to zbyt częste, ale w obu przypadkach oglądaliśmy ataki złożone z serii ciosów. To mordercze tempo musiało przełożyć się na drugą część tego pojedynku.

Tak też było. W siódmej rundzie Filip Hrgović był w poważnym kryzysie i nie potrafił przeciwstawić się ofensywie Daniela Duboisa. Brytyjczyk bezlitośnie obijał Chorwata - czy to podwójnym lewym prostym, czy to ciosami na korpus, czy to prawym sierpowym na górę. Ostatnia minuta to była wyraźna walka o przetrwanie i jakimś cudem to mu się udało. Aczkolwiek Hrgović był już totalnie rozbity, a jego twarz niemiłosiernie krwawiła.

W ósmej rundzie Daniel Dubois dokończył dzieła zniszczenia. Filip Hrgović nie był w stanie już się bronić i Brytyjczyk robił z nim co chciał. W ten sposób pogłębiał jego rozcięcia na twarzy, które bardzo mocno krwawiły. Sędzia postanowił skonsultować się z lekarzem zawodów czy Chorwat jest w stanie walczyć. Zdaniem medyka Filip Hrgović nie był w stanie kontynuować pojedynku i w ten sposób przez TKO wygrał Daniel Dubois.

Po tej wygranej Daniel Dubois sięgnął po pas mistrzowski IBF w wersji tymczasowej i jego to jego największy sukces w zawodowej karierze. Mistrzem regularnym jest Ołeksandr Usyk i można się spodziewac, iż po rewanżowym starciu z Tysonem Furym to właśnie Daniel Dubois będzie pierwszy w kolejce do starcia z aktualnym mistrzem. To jednak najprawdopobniej nie nastąpi wcześniej niż w połowie 2025 roku.

Zobacz także: Walka Tyson - Paul przełożona Zobacz także: Sensacyjna porażka Polaka

Źródło artykułu: WP SportoweFakty