Paweł Skrzecz o walce Wach - Kliczko: Przetrwanie 12 rund to sukces? Nie róbmy jaj!

Niestety, Mariusz nie pisnął w ringu praktycznie ani razu - mówi w rozmowie z naszym portalem Paweł Skrzecz, który jednak nie przekreśla szans "Wikinga" na sukcesy w przyszłości.

Rafał Mandes
Rafał Mandes

Rafał Mandes: Przed walką mówił pan, by Wach przestał prowokować i by przemówił dopiero w ringu pięściami. Przemowy nie było...

Paweł Skrzecz: Niestety, Mariusz nie pisnął w ringu praktycznie ani razu. Tylko w tej piątej rundzie sprawił lekkie problemy Kliczce, ale Władymir tak naprawdę i wtedy miał wszystko pod kontrolą. Widocznie Mariusz wystrzelał się na tym otwartym treningu przed walką, co to jego trener ponaklejał na tarcze zdjęcia Ukraińca i potem między linami już nie miał amunicji. Szkoda, bo liczyłem na dużo więcej z jego strony.

Zabrakło umiejętności, czy po prostu Kliczko dla Wacha to za wysoko półka?

- Kliczko to pięściarz o cztery klasy lepszy od Wacha i chyba nikt nie ma co do tego jakichkolwiek wątpliwości. Wielu ekspertów oraz wielu dziennikarzy mówi i pisze, że przetrwanie dwunastu rund z Władymirem to sukces Mariusza. Ja się pytam jaki to sukces? Nie róbmy jaj! Mariusz wyszedł na ring i jedyne co chciał zrobić, to przetrwać do ostatniego gongu. Fajnie, ale nie o to w boksie przecież chodzi. Nie mówmy więc o sukcesie, skoro sukcesu nie było. Zamiast tego Wach zebrał takie lanie, jakiego nie zebrał we wszystkich wcześniejszych walkach razem wziętych. Ja więc sukcesu żadnego nie widzę.

Niemieccy eksperci obliczyli, że w sumie na głowę Wacha spadły ciosy o łącznej masie 27 ton. To się może odbić na zdrowiu Mariusza?

- Każdy cios zostawia jakiś ślad, ale nie szukajmy sensacji. W jakimś radiu po walce redaktorzy naśmiewali się z Wacha, że sepleni, że to wszystko efekt łomotu od Kliczki. Mariusz nigdy wielkim mówcą nie był, a sepleni od dawna i na pewno nie przez Kliczkę. Ale tak to już jest, gdy o boksie mówią osoby, które większego pojęcia o tej dyscyplinie nie mają.

Jaka przyszłość czeka teraz Wacha? Z Polakiem chciałby powalczyć brat Władymira, Witalij.

- Ale po co? Mariusz dostanie taki sam łomot jak z Władymirem, albo i większy. Gdybym był promotorem Wacha, to na pewno takiej walki bym mu nawet nie proponował. Chyba, że Mariusz chce jak najszybciej zarobić jak najwięcej i dać sobie spokój z boksem. Ale jeśli myśli o sukcesach, a mam nadzieję, że tak właśnie jest, to przez pewien czas powinien powalczyć z rywalami, z którymi walczył dotychczas. Niech nabierze doświadczenia, niech podniesie swoje umiejętności i może za 2-3 lata dostanie kolejną szansę pojedynku o pas mistrza. Ma warunki fizyczne, ma silny cios, będą z niego ludzie. Trzeba go tylko odpowiednio poprowadzić.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×