Argentyńczyk miał przyjechać na Wyspy Brytyjskie w celu podreperowania rekordu "Del Boya", tym bardziej że 38-latek nigdy nie słynął z mocnej szczęki. Negatywnym zaskoczeniem była za to dyspozycja Chisory, który sprawiał wrażenie wyjątkowo ospałego. Ciosy byłego pretendenta do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej nie miały żadnej wymowy, w dodatku brakowało odpowiedniego wyczucia dystansu, pracy nóg i chęci do efektownego zaprezentowania się.
Wymowne były słowa trenera Chisory w przerwie po piątej rundzie. - Ten gość chce już wracać do domu, skończ go wreszcie!
W szóstej rundzie "El Tiburon" zdołał nawet zaskoczyć faworyta krótką serią w półdystansie, pomimo że był potwornie zmęczony i wręcz słaniał się na nogach.
Po kolejnych irytujących minutach doczekaliśmy się upragnionego zakończenia. Dereck zamknął Latynosa w narożniku, postraszył kilkoma uderzeniami i sędzia ringowy postanowił przerwać pojedynek.