Haye i Fury rozpoczęli słowną wojnę

W czwartek odbyła się pierwsza konferencja prasowa anonsująca walkę Davida Haye'a z Tysonem Furym. Pomiędzy Brytyjczykami widoczna jest zła krew, a więc miejsca na uprzejmości nie było.

W tym artykule dowiesz się o:

Długo wyczekiwana wojna w wadze ciężkiej odbędzie się 28 września w Manchesterze. Według zapewnień "Hayemakera", Fury pierwszy i ostatni raz stoczy pojedynek na najwyższym poziomie. Były mistrz świata dwóch kategorii wagowych zamierza odebrać olbrzymowi chęci na kolejne podboje.

On twierdzi, że jest najlepszym bokserem w historii. Patrząc na jego ostatnie walki, kwestionuję tę tezę. Tyson będzie miał sposobność, żeby zamknąć mi usta i udowodnić światu faktyczną przynależność do światowej elity. Daję mu okazję i cieszę się z tego, daję mu też najlepszą wypłatę w karierze. Mam szczerą nadzieję, że to będzie jego ostatnia walka na mistrzowskim poziomie. Czy jest lepszy sposób na podziękowanie mu za przyjęcie wyzwania, niż zagwarantowanie rekordowej gaży? - powiedział 32-latek.

Mierzący 206 cm wzrostu Fury emanował pewnością siebie, twierdząc, że Haye otrzymał od niego, czyli wielkiej gwiazdy wagi ciężkiej, życiową szansę.

- Kości zostały rzucone. Chciałbym sprostować słowa Davida. To ja daję ci szansę.
Możesz zyskać prawdziwą sławę, próbując pokonać Tysona Fury’ego. Jestem młodym gniewnym. Jestem tym, który znajduje się na językach całego świata. Ty z kolei zostawiłeś po sobie smród i wstyd. Przepraszam was, ale nie stanę z nim twarzą w twarz. David mnie przeraża, gdy na mnie patrzy - zaznaczył były zawodowy mistrz Irlandii.

Boks na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów pięściarstwa! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: