Tomasz Adamek wspomina tragiczną śmierć swojego ojca

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski

Tomasz Adamek wrócił przed sobotnią galą Polsat Boxing Night 7 do przykrych wydarzeń ze swojego życia i tragicznej śmierci ojca. - Gdy tylko się urodziłem on wiedział, że będę bokserem - ujawnił 40-latek.

W tym artykule dowiesz się o:

W sobotni wieczór Tomasz Adamek wróci na ring po 14. miesięcznej przerwie i na gali Polsat Boxing Night 7 zmierzy się z Australijczykiem Solomonem Haumono. 40-latek przekonuje, że jest w dobrej formie i czuje, że może pokazać kibicom dobry boks. Znacznie lepszy niż w kwietniu 2016 roku, gdy przegrał z Erikiem Moliną w Krakowie.

Przed walką z Haumono bokser z Gilowic był gościem dziennikarza sport.pl Pawła Wilkowicza w programie "Wilkowicz sam na sam". W nim odniósł się między innymi do swojego ojca, który zginął tragicznie w wypadku, gdy Adamek miał dwa lata.

18 listopada 1978 roku w Wilczym Jarze doszło do wypadku dwóch autobusów, które wiozły górników do kopalni. Kierowcą jednego z nich był Józef Adamek. Oba pojazdy wpadły do Jeziora Żywieckiego. Winą za spowodowanie tragedii obarczony został ojciec boksera, przez co jego matka nie otrzymała żadnego odszkodowania. Wokół tragedii do dziś jest mnóstwo kontrowersji, a jedna z teorii mówi, że winę ponosili pijani milicjanci, których próbował wyminąć Adamek senior.

- Tata podobno wiedział, co może się za chwilę stać, ponieważ tuż przed wypadkiem krzyknął do pasażerów "Ratujcie się kto może". Jego obarczono winą, wiemy, jakie wtedy były czasy. Wszyscy znali prawdę, ale bali się mówić. Mamie nie było łatwo, ale dała sobie radę. Gdyby była miękką kobietą bez wiary, pewnie by zwątpiła. Wychowała piątkę dzieci sama - powiedział Adamek.

ZOBACZ WIDEO Przedstawiciel ACB zdradził kulisy walki Chalidowa

Ponadto pięściarz ujawnił, że jego ojciec już po jego narodzinach wiedział, że zostanie bokserem. - Tata wziął mnie na ręce tuż po urodzeniu i powiedział do mamy: "To będzie bokser". Za dwa lata tata zginął, a dziesięć lat później Tomasz Adamek poszedł na trening bokserski - przypomniał.

Adamek przekonywał, że nie wraca do boksu dla pieniędzy, choć te są w życiu bardzo ważne. - Wracam, bo to kocham. Ciągle jestem sprawny, mam poukładane życie. Wracam, choć wszyscy wokół nie byli pozytywnie nastawieni do tego pomysłu. Żona i dzieci także.

- Fizycznie czuję się lepiej niż w wieku 25 lat. Jest dobrze, ale nie zapeszajmy. Kibice mają się dobrze bawić i będą - zakończył.

Komentarze (0)