Jednogłośną decyzją sędziów Adam Kownacki (18-0, 14 KO) pokonał w Nowym Jorku byłego mistrza świata w wadze ciężkiej Charlesa Martina (25-2-1, 23 KO). Urodzony w Łomży pięściarz, po ważnym zwycięstwie, przyznał jednak, że w trakcie walki czegoś zabrakło, a powodem może być przemęczenie podczas obozu przygotowawczego.
- Nie wiem, czegoś zabrakło. Może to przemęczenie, bo tak naprawdę dużo sparowałem. Miałem trzy razy po dziesięć lub dwanaście rund sparingów z trzema różnymi bokserami. Coś tam źle poszło, może za dużo sparingów było - powiedział Kownacki w rozmowie z polskimi dziennikarzami po walce.
Dla 32-letniego Amerykanina była to dopiero druga porażka w karierze. Martin w kwietniu 2016 roku przegrał po raz pierwszy. W drugiej rundzie znokautował go wtedy Anthony Joshua. Kownacki przyznał jednak, że był to całkowicie inny "Prince Charles", niż dwa i pół roku temu.
- Chciałem przygotowanego Martina, żeby pokazać, na co mnie stać. Jakby nie było, to jest były mistrz świata. To jest w ogóle inny Martin niż ten, który walczył z Joshuą, ale zdałem egzamin. Kolejny pięściarz z pierwszej dziesiątki, ja jestem wyżej - stwierdził 29-latek.
Mimo wygranej, Adam Kownacki nie jest w stu procentach zadowolony. Podczas spotkania z polskimi dziennikarzami po walce, 29-latek przeprosił i przyznał, że chciał inaczej poprowadzić ten pojedynek.
- Mogło być lepiej. Przepraszam, że nie było idealnie, tak jakbyście chcieli, żebym wchodził i nokautował w pierwszej rundzie. Chciałem, żeby było trochę inaczej. Może się trochę przeliczyłem w przygotowaniach. To jest kolejna lekcja, nie mam kontuzji, jestem zdrowy - zdradził Polak.