Waldemar Ossowski: 6 lat temu Mariusza Wacha podziwiał pięściarski świat. Teraz zagra vabank (komentarz)
10 listopada w Gliwicach Mariusz Wach zmierzy się z Arturem Szpilką w walce wieczoru Knockout Boxing Night 5. "Viking" do starcia wyjdzie w szóstą rocznicę walki o tytuł mistrza świata w wadze ciężkiej przeciwko Władimirowi Kliczce.
Głowa z tytanu
Głowa Mariusza Wacha przez kilka kolejnych tygodni dochodziła do siebie po walce w Hamburgu. Polak przegrał z mistrzem świata federacji IBF, IBO, WBO i WBA w stosunku punktowym: 120:107, 120:107, 119:109 i doznał pierwszej porażki w zawodowej karierze. Za starcie otrzymał jednak pensję życia - około milion euro. Dodatkowo, dzięki dzielnej postawie, mógł liczyć, że za kilka miesięcy ponownie stanie do innej głośnej walki o dużą stawkę. Tak się jednak nie stało, a cień na występ przeciwko Kliczce położyła afera dopingowa...
Głośny skandal
Polak po walce w Hamburgu został przyłapany na stosowaniu sterydów anabolicznych. Nagle kariera "Vikinga" legła w gruzach, a jemu samemu groziły poważne konsekwencje. Jego niezwykła wytrzymałość na ciosy tłumaczono przez pryzmat stosowania dopingu. Ostatecznie zawieszono go na 8 miesięcy, a do ringu powrócił po niemal dwóch latach.
Łakomy kąsek na rynku
Wach, dzięki temu, że w papierach miał już zapisaną walkę o tytuł z Władimirem Kliczką, posiadał solidną kartę przetargową do kolejnych głośnych starć. Po kilku wygranych w kraju, w 2015 roku pojechał do Rosji na starcie z Aleksandrem Powietkinem, a dwa lata później do Stanów Zjednoczonych, gdzie zmierzył się z Jarrellem Millerem. Oba pojedynki przegrał, ale z pewnością wyszedł na nich korzystnie finansowo.
Jeśli 10 listopada w Gliwicach Wach pokona Artura Szpilkę, to zdobędzie kolejnego asa w rękawie do negocjacji z największymi promotorami. Przegrana oznaczać będzie kres jego kariery, które spędzi on zapewne na obijaniu bokserskich średniaków na galach w Polsce.
Waldemar Ossowski
Inne teksty autora >>>