- Miałem tam swoje kilka minut, gdzie poryczałem się jak dziecko. Jak to możliwe?! Wszystko wyszło na prostą, wyleczyłem rękę, mam wspaniałego trenera, a tu taka sytuacja - mówi Artur Szpilka o niespodziewanej śmierci swojego szkoleniowca, Andrzeja Gmitruka.
W rozmowie z TVP Sport bokser z Wieliczki zdradził, że po wygranej walce z Mariuszem Wachem na gali Knockout Boxing Night w Gliwicach (10 listopada) wysłał Gmitrukowi SMS-a. "Trenerze, musi trener coś wymyślić na to opuszczanie rąk po ciosach, bo czasami robię to automatycznie i nie panuję nad tym. Opanujemy ten mały szczegół i będzie git" - napisał "Szpila".
Odpowiedź Gmitruka musiała zbudować 29-letniego pięściarza. Wyraźnie wzruszony odczytał do kamery TVP Sport ostatniego SMS-a od swojego szkoleniowca.
"Spokojnie. Zmienimy parę rzeczy w przygotowaniach. Będziesz boksował 12 rund w dużym tempie i częstotliwości ciosów. Masz predyspozycje do takiego boksu, czego nie mają inni. Pozdrawiam serdecznie" - te słowa na długo zapadną w pamięci Szpilki.
Gmitruk, który w swojej karierze trenerskiej pracował m.in. z Andrzejem Gołotą, Tomaszem Adamkiem czy Mariuszem Masternakiem, zmarł w nocy z poniedziałku na wtorek (z 19 na 20 listopada) w wieku 67 lat. Jak podała prokuratura, przyczyną śmierci była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa. Słynny trener boksu był wspaniałym ojcem i kochającym mężem. Osierocił 5-letnią córeczkę Emmę i zostawił żonę Agnieszkę.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 80. Trener Andrzej Gmitruk o Arturze Szpilce, Andrzeju Gołocie i Tomaszu Adamku [cały odcinek]