Światowe media huczą od plotek: Władimir Kliczko ma wrócić na ring. Już w maju
Ostatni pojedynek stoczył dwa lata temu - przegrał i przeszedł na sportową emeryturę. Ciągnie jednak wilka do lasu. 43-letni pięściarz, wielokrotny mistrz świata podobno podpisał umowę na trzy walki. Za, bagatela, prawie 100 mln dolarów!
Warto podkreślić, że merem Kijowa i jednocześnie liderem ukraińskiej partii "Solidarność" jest brat Kliczki, Witalij. Również były i wielokrotny mistrz świata w boksie.
Jeszcze nie wiadomo, kto miałby być przeciwnikiem Władimira Kliczki w pierwszej walce po dwuletniej przerwie. Przypomnijmy, że Ukrainiec po raz ostatni wyszedł do ringu 29 kwietnia 2017 roku i przegrał walkę o trzy pasy mistrzowskie z Anthonym Joshuą. Była to druga porażką z rzędu, bo w listopadzie 2015 Kliczkę pokonał Tyson Fury. Kliczko w swojej karierze wygrał 64 razy (53 razy przez KO), przegrał 5 pojedynków.
Czytaj także: Władimir Kliczko pomaga Ołeksandrowi Usykowi w przygotowaniach >>
Wedle doniesień Kliczko ma podpisać kontrakt na trzy walki i zarobi aż 92 mln dolarów. Jeszcze kilka tygodni temu platforma streamingowa DAZN oferowała 60 mln dolarów (więcej szczegółów TUTAJ>>). Widać więc, że oferta poszła o ponad 50 proc. w górę i to najwidoczniej przekonało ukraińskiego mistrza.
Umowa nie zawiera nazwisk rywali Kliczki. Te ponoć mają się pojawiać w miarę rozwoju sytuacji. Nikt nie wie, jak po dwuletniej przerwie zaprezentuje się pięściarz. Jeżeli będzie w wysokiej formie, to niewykluczone, że wkrótce otrzyma szansę walki z Joshuą, posiadaczem pasów mistrzowskich czterech federacji - IBO, WBA, IBF oraz WBO. Wśród kandydatów wymienia się również: Ołeksandra Usyka (być może już 25 maja w Kijowie), Tysona Fury'ego i Deontaya Wildera.