Boks. Wilder zabrał głos po śmierci Dadaszewa. "Dostajemy po głowie dla rozrywki kibiców"
- Powtarzam ludziom, że ryzykujemy w ringu życiem. Maksim jest tragicznym przykładem - powiedział Deontay Wilder po śmierci Dadaszewa. Wcześniej Amerykanin powtarzał, że chciałby zabić rywala w ringu. Teraz wypowiada się zdecydowanie łagodniej.
Deontay Wilder jeszcze nie tak dawno mówił, że chciałby zabić rywala w ringu. Po tragicznej śmierci Dadaszewa zmienił ton. Pytany przez serwis AB Boxing News o tę sytuację skrytykował kibiców, którzy poniżają bokserów.
- Powtarzam ludziom, że w ringu ryzykujemy życiem. Ludzie wciąż krytykują i poniżają bokserów, a my dostajemy po głowie dla rozrywki kibiców. Głowa nie jest stworzona do tego, by w nią uderzać i uszkadzać mózg. Nie patrzcie na nas jak na zwierzęta czy kawał mięsa. My też jesteśmy ludźmi. Maksim jest kolejnym tragicznym przykładem. Okażcie nam szacunek - powiedział.
Wilder nie gryzł się w język, gdy dziennikarze pytali go o przyłapanego na stosowaniu dopingu Dilliana Whyte'a. Nazwał go "oszustem" i "osłem roku". Jak informuje "Daily Mail", w organizmie Whyte'a wykryto co najmniej dwie zakazane substancje. - Mamy takich idiotów, którzy chcą oszukiwać tylko po to, by osiągnąć więcej w swojej karierze, bo nie są na tyle dobrzy, by zrobić to samemu - powiedział Wilder.
- Whyte chce ze mną walczyć, ale pytanie brzmi: jeśli stosujesz doping przed walką z kimś, kto nie jest mistrzem, to wyobraźmy sobie, co musiałby użyć, jeśli miałby okazję walczyć ze mną? - dodał Wilder. - Jestem krytykowany za mówienie o śmierci w ringu, ale w moim ciele nie ma żadnych zakazanych substancji. Są tacy wojownicy jak Whyte, którzy zalewają tym swoje ciała - ocenił bokser.
Zobacz także:
Boks. Adam Kownacki pewny swego. "Chris Arreola to idealny rywal"
Łukasz Różański chciałby zawalczyć w Stanach Zjednoczonych