- W nowej kategorii czuję się silniejszy i bardziej wytrzymały. Siła ciosu została taka sama. Nie mogę się doczekać soboty. Wierzę, że otworzę sobie furtkę do dalszych walk i będę miał z kim walczyć. Cieszę się, że stanąć na nogi będę mógł w Radomiu, gdzie przegrałem ostatnią walkę. Przed powrotem odczuwam ekscytację i determinację. Nie mogę doczekać się soboty - powiedział Krzysztof Zimnoch w rozmowie z Michałem Bugno z "Polsatu Sport".
Dla Zimnocha występ w Radomiu będzie debiutem w nowej kategorii wagowej - junior ciężkiej. 36-latek do starcia z Twardowskim przygotowywał się w Wielkiej Brytanii. Bokser z Białegostoku przyznał, że nie przejmuje się głosami tych, którzy krytykują jego powrót do zawodowego sportu.
Zobacz także: Deontay Wilder - Luis Ortiz 2. Transmisja w TVP Sport
- Każdy może mówić to, co myśli i jest to jego święte prawo. Jestem sportowcem i każdy może mnie chwalić, ale może też krytykować. Taka jest też moja rola. Jestem do tego zdystansowany. Wierzę, że wygram i będę mógł dalej współpracować z Mateuszem Borkiem, tocząc kolejne walki - dodał.
Zimnoch do ringu powraca po bolesnej porażce z Joeyem Abellem. Obecnie jego rekord zawodowy to 22 wygrane i 2 porażki.
Zobacz także: Artur Szpilka trenuje jak szalony
ZOBACZ WIDEO: Polska - Słowenia. Sebastian Szymański z pierwszym golem w reprezentacji. "Robię małe kroczki"