Negocjacje pomiędzy obozami Tysona Fury'ego i Ołeksandra Usyka trwały od kilku miesięcy. Cały czas kością niezgody były finanse. 11 marca wydawało się jednak, że wszystko zostało dograne. Fury nagle zaproponował podział gaży w stosunku 70-30 na jego korzyść, a Usyk tego samego dnia się zgodził.
Fury po deklaracji o walce miał nawet zacząć obóz treningowy. W mediach społecznościowych wyglądał na osobę, która jest zadowolona z warunków, które zostały przyjęte.
Według "The Sun" do walki jednak nie dojdzie. Winnym ma być... Fury. - Bez względu na to, jak bardzo Usyk poszedłby na kompromis, naciskano go na jeszcze większą obniżkę wymagań - powiedział Egon Klimas, agent Usyka.
Takie informacje to wielkie rozczarowanie dla fanów boksu. Fury i Usyk mieli stoczyć pojedynek o miano króla wagi ciężkiej.
Obecnie Brytyjczyk jest posiadaczem pasa WBC, a Ukrainiec pasów WBA, IBF i WBO. Do pojedynku miało dojść 29 kwietnia na stadionie Wembley.
Nie wiadomo, co teraz zrobi Usyk, lecz ma kilka dróg do wyboru. "The Sun" wskazuje, że 36-latek może wybrać obowiązkową obronę pasa w czerwcu lub lipcu. Przypomnijmy, że pretendentami do walki o mistrzostwo świata są: Daniel Dubois (federacja WBA), Filip Hrgović (IBF) oraz Joe Joyce (WBO).
Czytaj także:
Tragiczny wypadek. Nie żyje Iuri Lapicus
ZOBACZ WIDEO: Arkadiusz Wrzosek o wymarzonym rywalu na XTB KSW Colosseum 2