W Paryżu Lin Yu-Ting pokonała w olimpijskim finale Julię Szeremetę. Tajwanka została złotą medalistką igrzysk i została bohaterką narodową. Jednak jej udział w najważniejszej imprezie czterolecia wzbudził gigantyczne kontrowersje.
Wszystko przez to, że wcześniej została przez bokserską federację wykluczona z udziału w mistrzostwach świata. Pojawiły się spekulacje, że nie jest kobietą. Temat ten wywołuje wciąż wiele emocji wśród kibiców.
Yu-Ting znalazła się w centrum kontrowersji po wycofaniu się z zawodów Pucharu Świata w Sheffield. W jej kraju jest coraz więcej wątpliwości, co w rozmowie ze sport.pl ujawnił tamtejszy dziennikarz, Chia Ming Chen.
ZOBACZ WIDEO: Afera w polskiej kadrze. Trener z zawodniczką do dziś nie porozmawiali
Wyjaśnia on, że opinia publiczna na wyspie nie jest zgodna z lokalnymi mediami, które wspierają Lin.
- W związku z Pucharem Świata w Sheffield opinia publiczna nie zareagowała tak jak dziennikarze, którzy stoją murem za Lin. Czytam komentarze kibiców, którzy wskazują niekiedy, że Lin nie wygląda jak kobieta, brakuje jej przekonujących dowodów medycznych. Incydent w Sheffield jedynie przypomina, że problem jest złożony, a zamieszanie trwa - powiedział.
Dziennikarz ujawnił, że w paszporcie Lin Yu-Ting jako płeć ma wpisane "kobieta", ale nie otrzymała wystarczającego wsparcia od tajwańskich działaczy sportowych.
Podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata testy wykazały u Lin Yu-Ting podwyższony poziom testosteronu i chromosomy XY, jednak oficjalne potwierdzenie tych wyników nie zostało przedstawione. Międzynarodowy Komitet Olimpijski odrzucił te badania jako nierzetelne.
Skoro Czytaj całość