"Dumny gej" zszokował opinię publiczą. Niebawem powalczy o mistrzowski pas

W 2013 roku oficjalnie sformalizował związek z innym mężczyzną, rok wcześniej przyznając publicznie, że jest "dumnym gejem". Zawodowy bokser Orlando "El Fenomeno" Cruz 26 listopada stanie przed historyczną szansą zdobycia mistrzowskiego tytułu.

Piotr Jagiełło
Piotr Jagiełło
Getty Images

W 2012 roku Orlando Cruz zszokował opinię publiczną, gdy w jednym z wywiadów przyznał się do odmiennej orientacji seksualnej. Była to bodaj pierwsza taka deklaracja w historii zawodowego boksu. Wywołał prawdziwe poruszenie, trafiając na czołówki portali i gazet, choć wcześniej był pięściarzem nierozpoznawalnym.

- Zawsze byłem, jestem i będę dumnym Portorykańczykiem i dumnym gejem. Wiem, że to sport dla prawdziwych twardzieli, dlatego bałem się dyskryminacji. To dla mnie ważna walka, w końcu czuję się naprawdę wolny. Nie mówię tych słów dla rozgłosu, nie o to chodzi.

W listopadzie 2013 roku zdecydował się sformalizować swój związek z wieloletnim partnerem, Jose Manuelem Colonem, biorąc ślub w nowojorskim Central Parku. "El Fenomeno" na międzynarodowych ringach z powodzeniem walczy od kilkunastu lat. W 2000 roku w Sydney startował na igrzyskach olimpijskich reprezentując Portoryko. Furory tam nie zrobił, minimalnie przegrywając walkę eliminacyjną z Hichemem Blidą z Algierii. Podczas kariery amatorskiej stoczył 189 walk, wygrywając 178 z nich. Po przygodzie olimpijskiej zdecydował się podpisać zawodowy kontrakt.

Wśród profesjonalistów początek miał owocny - w siedemnastu potyczkach nie zaznał goryczy porażki, eliminując kilku solidnych rywali. W 2009 roku musiał pogodzić się ze sromotną klęską. Na wielkiej gali w MGM Grand w Las Vegas, gdzie główną atrakcją wieczoru było starcie Floydem Mayweatherem Juniorem z Juanem Manuelem Marquezem, przegrał przez nokaut z Corneliusem Lockiem.

ZOBACZ WIDEO "1 na 1 - walka na style". Działo się na planie!

Już po "coming outcie" Cruz nie mógł narzekać na brak zainteresowania promotorów. Po serii czterech kolejnych triumfów z rzędu doczekał się mistrzowskiej batalii z twardym Meksykaninem Orlando Salido, a w stawce znalazł się pas czempiona WBO wagi piórkowej. Orientacja Portorykańczyka była przede wszystkim problemem dla jego oponenta.

- Meksykanie często przejawiają skłonności homofobiczne. Tam panuje kultura macho, w myśl której on nie może przegrać z gejem. Z pewnością będzie bardziej agresywny, bo ma coś do udowodnienia - mówił przed wybiciem pierwszego gongu. Marzenia o zdobyciu upragnionego skalpu nie spełnił, bowiem przegrał z Salido przez nokaut w siódmej rundzie. Po mocnym prawym sierpowym na szczękę padł twarzą na matę i nie zdołał się pozbierać.

35-letni Cruz odbudował swoją pozycję w rankingach i po serii pięciu wygranych doczekał się kolejnej wielkiej batalii. 26 listopada w hali Motorpoint Arena w walijskim Cardiff skrzyżuje pięści z niepokonanym mistrzem World Boxing Organization, Terrym Flanaganem (31-0, 12 KO). To dla niego prawdopodobnie ostatnia szansa na zdobycie tytułu.

- Jestem gotowy na to, by stać się pierwszym zadeklarowanym gejem-mistrzem świata w historii zawodowego boksu. Chcę być wzorem do naśladowania dla młodych ludzi, którzy spojrzą na mnie przez pryzmat mojej kariery - zaznaczył.

Brytyjski czempion na chłodno analizuje wyzwanie, z którym przyjdzie mu się zmierzyć przed własną publicznością.

- Zrobię to, co do mnie należy, tyle. Cruz jest niebezpiecznym wojownikiem, zdolnym do sprawiania niespodzianek. Zamierzam udowodnić, że jestem zawodnikiem klasy światowej - skomentował "Turbo" w rozmowie z Mirrorem.

Czy Orlando Cruz podjął słuszną decyzję, decydując się na "coming out"?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×